sobota, 28 lipca 2012

Uzależniasz niebieskooka cholero!

Do słuchania 


Poczułam delikatny dotyk ust Louis'a, i słodki smak. Czy to truskawki ?
Na początku pocałunki były spokojne i subtelne, z czasem przeistaczały się w zachłanne i namiętne. Czułam się taka bez brona, tak jak by paraliżowana... przez miłość ? Ale czy to jest miłość ?
Na jego widok na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a wszelkie zmartwienia odchodzą w nie pamięć.
Kiedy czuję jego dotyk na moim ciele, mam motyli w brzuchu... jak młoda nie wyżyta nastolatka.
Ale przecież jestem dorosłą już kobietą, czas wydorośleć, tylko nie w tym momencie bo obecnie przebywam chyba w niebie.
Toomo gładził rękom moje plecy, przyprawiało mnie to o dreszcze ale nie takie jak w przypadku gorączki, wręcz przeciwnie, te dreszcze były bardzo przyjemne.
Oderwałam się na moment od chłopaka by zaczerpnąć powietrza, spojrzałam w jego szaro-niebieskie tęczówki.
Były jedyne w swoim rodzaju, najpiękniejsze najcudowniejsze moje ?
- Nigdy nie poznałem kogoś takiego jak ty- na dźwięk jego męskiego, przepełnionego słodyczą głosu wzdrygnęłam się.
- Czy to komplement ? zapytałam chcą się upewnić
- Jak najbardziej
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, ciągając w nozdrza zapach jego perfum. Ogarną mnie spokój, czułam że moje powieki robią się coraz cięższe, i po chwili oddałam się w objęcia morfeusza.

*oczami Lou * 
Obudziły mnie promienie słoneczne padające prosto na moją twarz, spojrzałem na zegarek stojący na półce dochodziła dopiero szósta, cichutko wyszedłem z łóżka spojrzałem na śpiącą Shoopie, wyglądała tak słodko. Za dwie godziny mamy wywiad w '  London city now  ' dlatego musiałem wracać do domu .
Wyrwałem kartkę z mojego notatnika, znalazłem długopis i napisałem na karteczce
" Przepraszam że jak się obudziłaś nie było mnie obok Ciebie, ale musiałem wracać do domu. Wpadnę po Ciebie o 19, zabieram cię na kolację. X.x Lou "
ucałowałem ją w czoło i szybkim krokiem ruszyłem w stronę drzwi wyjściowych . 

* oczami Shoo * 
Obudziłam się ale nie chciałam otwierać oczu, bałam się że wczorajszy wieczór to tylko sen. Odwróciłam się na drugi bok, ciągle mając zamknięte oczy. Błądziłam ręką w celu sprawdzenia realności wczorajszych wydarzeń. Tak jak myślałam to tylko jeden z tych głupich snów. Otworzyłam oczy i ujrzałam karteczkę leżącą na podusze obok mnie, szybko chwyciłam go do ręki był on od Lou, powiadomił mnie w nim że przyjedzie po mnie o 19 i zabierze na randkę ...
Czyli to wszystko wydarzyło się naprawdę...!

Dochodziła już godzina 18, udałam się więc do łazienki. Rozpuściłam włosy, i zrobiłam delikatne fale, ubrałam się w to ------ >

Lou był punktualnie, przyjechał po mnie czarnym vanem, ubrany był w czarne rurki, białą koszulę i szelki. Wyglądał nieziemsko, podeszłam bliżej, chłopak ucałował moją dłoń jak prawdziwego gentelema przystało i wręczył mi różę.
- Wyglądasz przepięknie- powiedział
- Dziękuję, ty też wyglądasz.... ładnie
Weszliśmy do samochodu, i ruszyliśmy w drogę. Podróż trwała kilka minut, aż w końcu dojechaliśmy na miejsce.
Louis zakrył mi oczy swoimi dłońmi, przez co nic nie widziałam .
Kiedy w końcu zobaczyłam co przygotował byłam w szoku, byliśmy nad brzegiem Tamizy, na trawie rozłożony był koc, a w okół niego paliły się świeczki, najpiękniejsza chwila w moim życiu.
- Podoba ci się ? zapytał
- Bardzo, dziękuję ci.- powiedziałam i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.
Usiedliśmy na kocu, wpatrując się w zachodzące słońce
- Shoopi, nigdy nie czułem czegoś...- spojrzałam na niego z ciekawością
- Shoo ja ... ja ....


Heeej
Przepraszam że nie dodawałam nic tak długo

Proszę was o komentarze, i dziękuję za te okrągłe 2000 <3
Macie pytania ?
Piszcie na :
TT - @NataliaNu37

piątek, 6 lipca 2012

Te motyle ....


MUSIC 

Siedziałam obok łóżka Nicol,spoglądając  na jej bladą, smutną i pozbawioną życia twarz. Czułam że moje policzki są mokre od łez.
Wiedziałam że muszę się z tym pogodzić , muszę zacząć normalnie funkcjonować, będę silna ...
Siedziałam tak jeszcze kilka godzin, spojrzałam na zegarek, dochodziła już 21. Otarłam łzy z policzka, ostatni raz spojrzałam na moją królewnę, ucałowałam ją i udałam się do wyjścia.
Na korytarzu siedział Lou, twarz miał schowaną w dłonie, obok niego siedział Zayn i Liam
Miło z ich strony że czekali tu tyle czasu.
- Dziękuję wam - wyszeptałam, wszystkie trzy pary oczu spojrzały na mnie współczującym wzrokiem.
Spojrzałam w oczy Lou, były za czerwienione, smutne, i brakowało im tych skaczących iskierek.
- Za co nam dziękujesz ? zapytał Tomlinson
- Za to że jesteście, że mnie wspieraliście w tych ciężkich chwilach, za to że dzięki wam na twarzy mojej córki widniał uśmiech ...- opowiedziałam i spuściłam wzrok.
Poczułam że obejmują mnie silne męskie ramiona, czułam ten cudowny zapach.... zapach Louis 'a .
- Nie masz za co nam dziękować - wyszeptał mi prosto do ucha, po całym moim ciele przeszły ciarki.
Oderwałam się od chłopaka posyłając mu ciepły uśmiech, podeszłam do chłopaków i przytuliłam ich z całych moich sił w geście podziękowania.
- A gdzie Harry i Niall ? zapytałam
- Poszli do stołówki, Niall zgłodniał - wytłumaczył mi Liam, usiadłam na krześle obok niego i oparłam głowę o jego ramie. Po dziesięciu minutach wróciła pozostała dwójka i wróciliśmy do domu, ja do swojego a chłopcy do swojego. Poprosiłam Lou żeby pojechał ze mną, nie chciałam być sama, potrzebowałam jego bliskości.
 Usiedliśmy na kanapie w salonie, rozmawialiśmy o wielu rzeczach, o Nico i o nas.
Po północy moje oczy same zaczęły się zamykać, oparłam głowę o ramie Lou i odpłynęłam.

Obudziły mnie promienie słoneczne padające w prost na moją twarz, rozejrzałam się po pokoju, nie było obok mnie Tomlinsona.
- Loou ? krzyknęłam
Cisza, nikt się nie odzywa, po chwili usłyszałam pisk dochodzący z kuchni, szybko tam pobiegłam.
Na podłodze siedział mój pan Marchewka, cały umazany z mąki . Ten widok był prze komiczny, próbowałam powstrzymać śmiech ale się nie udało.
- Co ty robisz ? zapytałam. Ciągle nie mogąc przestać się śmiać
- Chciałem zrobić śniadanie... ale jestem kiepskim kucharzem
- właśnie widzę, może ja to dokończę a ty nakryj do stołu- powiedziałam, a na twarzy chłopaka pojawił się promienny uśmiech i z radością zaczął nakrywać do stołu.
Zabrałam się za smażenie naleśników, po kilku minutach posiłek gotowy był do spożycia.
Po skończonym śniadaniu udałam się do łazienki, uczesałam włosy w koczek na czubku głowy, oczy podkreśliłam delikatnie czarną kredką. Ubrałam się w to ---------- >
Spojrzałam w lustro wyglądałam przyzwoicie, udałam się do salonu gdzie czekał na mnie Louis. Usiadłam obok niego, chłopa spojrzał na mnie z uśmiechem na warzy - śliczne wyglądasz - powiedział .
Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, spuściłam
- Lubię jak się rumienisz - wyszeptał mi do ucha.
W moim brzuchu szalały motyle, serce przy spieszyło, a z twarzy gościł promienny uśmiech .
-Dziękuję - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
Jego twarz zbliżała się do mojej, zamknęłam oczy i w tej chwili ...


Heej heej ! 
Przepraszam !! Totalna beznadzieja, ale musiałam coś dodać przed koloniami, jadę już w niedzielę.
Wracam 19.07 i myślę że rozdział dodam jakoś zaraz po powrocie ;) 
Przepraszam za błędy ! kocham was... <33