czwartek, 22 listopada 2012

rozdział 21.Bay Shopie


Muzyka


W całym szpitalu panowała idealna cisza, wszystkie światła zostały już zgaszone, oprócz jednej sali.
Leżała w niej młoda dziewczyna, o kasztanowych włosach, i czekoladowych oczach, jej twarz w tym momencie była śnieżno biała. Nawet jej czerwone policzki wyblakły.
Dziewczyna walczyła o życie, choć szanse były niewielkie.
Jej chłopak Louis i wszyscy przyjaciele dzielnie czekali na wiadomość od lekarza. Ona zaś wiedziała że przegrywa walkę, ale pomimo to była szczęśliwa i spełniona. Wydała na świat ślicznego syna, najbardziej bolało ją to że nie zobaczy jak dorasta. Chciała zobaczyć jego pierwszy kroczek, ząbek chciała go dotkną chociaż przez jedne moment.
Shopie traciła ostatnie siły, resztkami sił uprosiła lekarza by zawołał na salę jej chłopaka, chciała go pożegnać.
Chłopak wszedł na salę, nie ukrywał łez, uklękną obok jej łóżka i mocno ścisną jej rękę, napawał się to chwilą która była ulotna i za chwilę miała się skończyć.
Serce dziewczyny cichło z każdą sekundą, oddech stawał się coraz płytszy.
  • -Shopie proszę nie zostawiaj mnie ! Wykrzyczał Louis, dziewczyna odochdziła
  • -Kocham cię Lou – powiedziała .
To były ostatnie słowa wypowiedziane przez Shopie Night. Lou pocałował jej jeszcze ciepłe usta i powolnym krokiem wyszedł na korytarz.
Ból sparaliżował jego ciało, jego umysł. Zsuną się na ziemię po gładkiej ścianie i nie był w stanie nic powiedzieć, wpatrywał się tylko w jeden punkt na ścianie i do końca nie dowierzał w to że jego ukochana nie żyje
Harry , Liam, Zayn Niall, Merry, Dan, Rose dobrze wiedzieli co się stało. Pogrążyli się w bólu, nieco mniejszym niż Lou, w końcu umarła duża cząstka niego.

[***]
Życie Louisa Tominosa i reszty zespołu odmieniło się na zawsze. Chłopak który był zawsze wesołym i pełnym życia człowiekiem stał się z dnia na dzień wrakiem człowieka.
Opiekowała się dziećmi jak najlepiej potrafił, widział w nich ich matkę.
Starsza córka Nicol często płakała, wtedy siadała u niego na kolanach mocno wtulała się w jego klatkę piersiową i mówiła jak bardzo tęskni.
On zaś w tym momencie starał się udawać silnego, a serce pękało na milion małych kawałeczków.
Dzień pogrzebu Shopie, Louis miał próbę samobójczą, chciał do niej dołączyć chciał być z nią ale nie udało się, jego najlepszy przyjaciel Harry znalazł go w porę.
po tym zdarzeniu zespół one direction zawiesił swoją działalność.
Tomlinson często wychodził na spacery z małym Tomasem, fani mijali go i składali kondolencje co przyprawiało go o dreszcze.
Sam do końca nie pogodził się z jej śmiercią, co dzień jezdził do jej domu siadał na parapecie w jej sypialni, w ręku trzymał kubek z zimną herbata który pozostawiła tam bardzo dawno
Zdarzało się mu zasypiać na łóżku które pomimo upływu czasu, nadal pachniało nią.

25 grudzień 2013 rok.
Louis

Miną rok, czy nauczyłem się żyć ? Nie jestem pewny, ale jest troszkę lepiej muszę przyznać że powoli zaczynam się uśmiechać.
Siedziałem w salonie w dom Harrego i Mery, no tak jesteście ciekawi co u nich ? Są szczęśliwą parą, Hazza zebrał się na odwagę i poprosił ja o rękę.
Daniell urodziła bliźniaki, dali im na imię Marck i Shopie, było mi z tego faktu troszkę głupio ale rozumiem chcieli ją jakoś zapamiętać .
Zayn i Rose nadal są razem, szczęśliwi.
Nawet Niall znalazł sowją miłość, prześliczną brunetkę o imieniu Amy
Jesteśmy jedną wielką rodziną.
  • -Pamiętacie jak Niall na urodzinach Liama zjadł tyle pizzy że rozbolał go brzuch ? Powiedział Harry
  • -Taak, chcieliśmy wzywać pogotowie, ale temu debilowi przeszło po godzinie i znowu opychał się żelkami – dokończył Zayn, rzucając w niego chipsem   







    Ostatni rozdział, płakałam jak go pisałam. 
    Taki był plan od samego początku, to nie miało być szczęśliwe opowiadanie, tu wszystko miało was zaskoczyć.
    Myślę że tak było, wkładałam wiele serca w pisanie tego opowiadania choć wiem że nie było fenomenem . 
    Ale ćwiczyłam i z czasem było co raz lepiej. Będę tęsknić za Shopie i Lou .
    Dziękuję wam wszystkim za  to że czytaliście te moje wypociny. 
    Joan i Dominika, wy dwie sprawiłyście że chciało mi się pisać ! 
    wasze komentarze zawsze wyróżniały się z pośród innych dziękuję z całego serca ! < 3
    Zapraszam was do czytania nowego opowiadania, jest zupełnie inne ale mam nadzieję że będzie się podobać tak samo jak to 

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 20. nie pewność

Muzyka

Święta,  nareszcie poznałam rodzinę Lou, jego mama była niesamowita tak jak on, miała jej oczy i uśmiech, Tata prze zabawny człowiek, siostry prze sympatyczne, Nicol od razu się z nimi zaprzyjaźniła.
Siedziałam w salonie, grzejąc się przy kominku, obok mnie siedziała Lottie, popijałyśmy kakao i obgadywałyśmy mojego boo bera. 
Zaśmiałam się na widok zdjęcia na którym Lou siedział na nocniku. Spojrzałam na swój wielki brzuch, moja mina zrzedła, bo ja nie zobaczę jak nasz mały bobas siada na nocniku.
- Wszystko w porządku ?zapytała Lottie
- Tak, troszkę się źle czuję, pójdę się położyć - powiedział i udałam się do naszej sypialni.
Skuliłam się na łóżku i cichutko szlochałam, zdarzało mi się to często.

Harry

Razem z Mery wybraliśmy się na spacer do parku, trzymałem jej dłoń co sprawiało że na mojej twarzy ciągle gościł uśmiech.
Byłem szczęśliwy, znalazłem swoje szczęście, przy niej świat wydawał się lepszy. Spojrzałem w jej błękitne oczy, były w kolorze oceanu.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz ? zapytała zauważając że ją obserwuje.
- Bo cię kocham - odpowiedziałem przyciągając ją do siebie i całując namiętnie w usta.
- Ja Ciebie też.
Robiło się zimno więc wróciliśmy do domu gdzie moja mama zrobiła nam gorącą czekoladę.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów.
Dochodziła godzina dwudziesta trzecia kiedy usłyszałem że mój telefon dzwoni.Na wyświetlaczu pojawił się numer Lou, pewnie dzwonił z życzeniami.
- Halo ?
- Harry, to już Shopie rodzi ! wyszlochał do słuchawki, kiedy to usłyszałem nie mogłem przełknąć śliny. Normalni ludzie by się cieszyli, ale dla nas oznaczało to żałobę
- Już do Cb jadę. - opowiedziałem.
Spojrzałem na moją dziewczynę która była zdezorientowana
- Shopie rodzi, muszę jechać wspierać Lou- wytłumaczyłem Mery
- Jadę z tobą
Uśmiechną  się do niej, i szybko wybiegliśmy z domu. Do Doncaster było kilka godzin drogi, jechałem z największą dozwolona prędkością.

Louis
Siedziałem w poczekalni, szczerze nie wiedziałem na co czekam, na jej śmierci ? mógłbym wrócić do domu, wrócić tu jutro, zabrać do domu nasze dziecko. Ale miałem nadzieję że będzie dobrze.
Usłyszałem że ktoś wchodzi do poczekalni, odwróciłem głowę i ujrzałem, Liama z Daniell, Zayna z Rose, i Nialla. Zrobiło mi się cieplej na sercu z myślą że są tutaj, że mnie wspierają. Wszyscy usiedli obok mnie, nikt nic nie mówił, wszyscy siedzieli w kompletnej ciszy, dziewczyny płakały, Liam bawił się telefonem Zayn i Niall przysypiali.
[***]
Dochodziła godzina druga kiedy na korytarzu staną Harry Mery. Wstałem z miejsca i po prostu się do niego przytuliłem, potrzebowałem tego.
- Będzie dobrze stary, damy radę - pocieszał mnie.
- Dzięki Harry - powiedziałem .
Drzwi sali w której była Shopie, otwarły się wyszła z nich pielęgniarka, na rękach miała moje dziecko
- Panie Tomlinson, gratuluję Syna - powiedziała i podała mi go na ręce.
Był taki malutki, parzył mnie swoimi czekoladowymi oczami, był tak nie wiarygodnie podobny do matki
- A co z moją dziewczyną ?
- Lekarze o nią walczą, proszę być dobrej myśli ...

hej 
Oto króciutki przed ostatni rozdział ;) 
Wiem miały być jeszcze trzy, ale niestety ;c 
przepraszam że krótki, ale ostatni chyba wam się spodoba xd
Dziękuję wam za wszystko :) 
Zapraszam na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję że spodoba wam się :) 


czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 19 Die For You


  1. Muzyka - I would Die For you 




Nie pozwolę jej odejść, za bardzo ją kocham. Już raz popełniłem błąd...
To było lato 2009, ona była moją pierwszą prawdziwą miłością, Victoria. Pojechaliśmy razem pod namiot, skończyło się to głupią kłótnią... tak za kończyliśmy nasz związek, dwa dni później zginęła w wypadku samochodowym. Długo nie mogłem dojść do siebie, dopiero gdy poznałem Dan, moje życie odzyskało sens.
Siedziałem przy jej łóżku mocno ściskając rękę, nic jej nie było ale ciąża była zagrożona.
Pomyślicie pewnie że jestem frajerem, moja dziewczyna mnie zdradza a ja mimo wszystko jestem blisko niej i martwię się dzieckiem... nie moim.
Powieki mulatki delikatnie drgnęły,i po chwili otworzyła oczy. Spojrzała na mnie, a z jej oczu wypłynęły łzy.
Nie mogłem patrzeć na jej łzy, chwyciłem jej rękę i powiedziałem
- Będzie dobrze, nie podamy się.
Zdziwiła się, jej oczy szeroko się otwarły
- Kocham cię, zawsze kochałam i będę kochać.

Shopie

Od kilku dni źle się czułam, nie mogłam wstać z łóżka, byłam za niepokojona o dziecko więc poprosiłam Louisa aby zabrał mnie do lekarza.
Weszliśmy do gabinetu, białe ściany przyprawiały mnie o dreszcze, lekarz zbliżył się do mnie i przyjaźnie się uśmiechną. Delikatnie jeździł po brzuchu urządzeniem do usg , z niepokojem spoglądał na ekran.
Nagle jego ręka zsunęła się z brzucha
- To nie możliwe - wyszeptał, spojrzał na mnie i na Louisa. - proszę tu poczekać
Znikną za drzwiami, nie miałam pojęcia o co może chodzić, leżałam niepokojąc się o moje dziecko.
Nagle do sali wszedł drugi lekarz, i uważnie wpatrywał się w ekran.
- Ma pani raka szpiku kostnego- powiedział z spokojem, moje serce przestało bić, łzy cisnęły się do oczu a siedzący obok Louis zdawał się być w innym lepszym świecie.
- Czy to zagraża mojemu dziecku ? zapytałam
- Płud rozwija się prawidłowo, ale jeśli będzie chciała pani donosić ciąże.... - przerwał. - istnieje tylko 30 procent szans na to że pani przeżyje, przeszczep szpiku jest potrzebny od zaraz, ale jest to nie możliwe w przypadku ciąży , proszę się zastanowić - powiadomił mnie i wszedł z sali.
Dlaczego moje życie nie może być po prostu normalne, wszystko wydawało się wracać do normy, Ja, Lou Nico i mały Josh mieliśmy stworzyć idealną rodzinę.
Kogo zabraknie na tym świecie mnie czy jego? odpowiedzi dla mnie była oczywista. Ręcznikiem papierowym starłam żel, którym został wysmarowany mój buch w trakcie usg.  Wstałam z kozetki, do ręki chwyciłam swoją torbę, Lou wrócił na ziemię i wyszliśmy z gabinetu.
W samochodzie panowała przerażająca cisza, natłok myśli nie dawała mi spokoju ciągle płakałam. Najprawdopodobniej zostały mi dwa miesiące życia, dwa miesiące z osobami które kocham. Pomyślicie pewnie że nie mam serca, chcę zostawić dwójkę dzieci pod opiekę Tomlinsonowi, ale on sobie poradzi a ja nie pogodziła bym się z myślą że zabiłam syna.
Zaparkowaliśmy pod hotelem i w takiej samej ciszy udaliśmy się do naszego apartamentu
Usiadłam na kanapie razem z moim chłopakiem, spojrzałam w jego smutne oczy, on wiedział co zamierzam, nie był głupi, dobrze mnie znał
- Jestem silna, dam radę... przeżyję - powiedziałam, chodzi sama w to nie wierzyłam.Czułam że coś mnie w środku skręca, i moje serce krzyczy.
-Zostawisz nas, ale ja bez ciebie nie będę tym samym człowiekiem, razem z tobą umrze pewna część mnie, moje serce nie pokocha nikogo tak bardzo jak ciebie.
- Będziesz tą samom osobą, dasz radę bez mnie ! Dasz ! Musisz dla naszych dzieci, ktoś musi się poświęcić ! - Krzyczałam, zalewają się łzami, upadłam na ziemię, i na klęczkach przeszłam do Lou by spojrzeć w jego oczy.
- Kocham cię, zawsze będę, nawet gdy mnie tu już nie będzie... będę cię kochać.
Chłopak podciągną mnie do góry, usadzając na swoich kolanach jak małą dziewczynkę, przytulił mnie mocno, i kołysał.
- Ja Ciebie też Kochałem, kocham i będę kochać - wyszeptał do mojego ucha.



Hej 
Zaskoczyłam was troszkę ?
Opowiadanie powoli dobiega do końca, myślę że jeszcze 3/4 rozdziały.  :) Wiem wiem szału nie ma, ale starałam się jak najszybciej napisać, za błędy przepraszam ale na szybko bo mam w weekend naukę ;) 

Proszę o komentarze, marzy mi się takie 20 ? xd Dacie radę sprawić że będę się uśmiechać ? 
Jedno opowiadanie się kończy ale następne zaczyna, myślę że wam się spodoba ! 
Pozdrawiam i całuję Tośka 

środa, 31 października 2012

Rozdział 18. Złamane serce, kto je po skleja ?

Muzyka


Do torby pakowałam ostatnie rzeczy, nie planuję długiej podróży. Muszę porozmawiać z Liamem.
Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina czternasta, taksówka stała już przed domem, chwyciłam rączkę walizki i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi. Kierowca był bardzo miły i włożył moją walizkę do bagażnika i po chwili byliśmy już w drodze na lotnisko.
Moje myśli krążyły w ciąż w okuł Liama, jak mu to powiem, jak spojrzę mu w oczy jak on za reaguje. Jak mogłam być tak bez myślna, dlaczego przespałam się wtedy z Markusem. Chwila słabości za którą będę płacić do końca życia.
Pamiętam ten dzień kiedy pierwszy raz zobaczyłam Payn'a, razem z chłopakami mieli próbę przed występem, nasza grupa taneczna też. Ale to on przyciągną moją uwagę, wydawał się być odpowiedzialnym chłopakiem. Następnego dnia podszedł do mnie i zapytał dlaczego tak mu się przyglądam, zrobiłam się czerwona jak burak, ' jesteś urocza, pójdziesz ze mną na kawę ? ' to był początek naszej miłości, którą ja wystawiłam na próbę.
Dojechałam na lotnisko, i powolnym, pozbawionym życia krokiem ruszyłam ku odprawie.
Huk który panował na lotnisku doprowadzał mnie do szału, ludzie krzyczeli, płakali, śmiali się, ja natomiast stałam po środku ogromnej sami, niczym posąg.
Zajęłam swoje miejsce, fotek był wygodny, miejsce pod oknem bardzo mi odpowiadało, oparłam głowę na szybie, zamknęłam oczy i czekałam na wylot.

- Halo proszę pani, proszę się obudzić, jesteśmy na miejscu -usłyszałam damski głos i niepewnie otworzyłam oczy, nad mną stała wiecznie uśmiechnięta stewardessa.
- Dziękuję , już idę.

Zabrałam swój bagaż, rozejrzałam się do koła, pod szklanymi drzwiami stał w kapturze na głowie, z okularami przeciwsłonecznymi na oczach  Liam. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w jego stronę.
Na mój widok uśmiechną się szeroko, szkoda tylko że przez mnie nie długo będzie miał złamane serce
- Cześć Kochanie - powiedział, delikatnym, słodkim głosem, niczym anioł. A ja jak słup soli stałam i z trudem wydobyłam z siebie ciche - hej- chłopak przytulił mnie i wyszliśmy z zatłoczonej hali lotniska.

W pokoju hotelowym Liama czekali na nas wszyscy, przywitałam się. Spojrzałam na okrąglutki brzuszek Shopie, poczułam że moje policzki robią się mokre, wycofałam się do drzwi i szybko wyszłam na korytarz, usiadłam na ziemi, chciałam krzyczeć, ona była taka szczęśliwa. Ona i Louis stworzą idealną rodzinę.
Po chwili obok mnie był mój chłopak, usiadł obok mnie chwycił moją rękę.
- Co się dzieje ?
Nic nie odpowiedziałam, nie chciałam jeszcze mu mówić, miałam nadzieję że będzie mój jeszcze kilka dni.
- Przecież widzę że coś jest nie tak , mi możesz powiedzieć wszystko ...
- Jestem w ciąży - powiedziałam a z moich oczu wypłyną potok łez. - ale to nie jest twoje dziecko - dokończyłam. Spojrzałam na Payna jego oczy zaszliły się. Wstał z ziemi, i spojrzał na mnie z pogardą i znikną na końcu korytarza.

oczyma Liama
Tak bardzo ja kocham, zawsze była dla mnie najważniejsza, każdą trasę przeżywałem ból związany z rozstaniem. To była moja wina, byłem gwiazdą, za mało czasu jej poświęcałem i dlatego mnie zdradziła.
Zdrada, dziecko, zdrad. To błądziło po mojej głowie od kilku godzin. Po mimo tego że moje serce rozpadło się na kilka tysięcy kawałeczków, wierzyłem że da się je jeszcze posklejać.

Wszedłem do pokoju, ona tam siedziała na miękkim fotelu, jej głowa odwrócona była w stronę okna.
- Chyba musimy pogadać- powiedziałem stanowczo.
Spojrzała na mnie, i ujrzałem jej popuchnięte oczy, i poczochrane włosy.
- Liam, wiesz że cię kocham, to stało się pod chwilą słabości, tak bardzo za tobą tęskniłam ...
- Że wskoczyłaś do łóżka innemu facetowi ? powiedziałem z pogardą
- Tak, ale to nie zmienia faktu że jesteś dla mnie najważniejszy. Wiem że wszystko spierdoliłam, przepraszam że musisz mnie oglądać, ale obiecuję jutro zniknę...- powiedziała wstając z fotela, szybkim krokiem ruszyła do drzwi, nacisnęła klamkę upadając na ziemię, podbiegłem do niej, była nieprzytomna


hej 
Rozdział napisany na szybko, jutro jadę do rodziny więc nie będzie kiedy dodać. 
Proszę komentujcie i wybaczcie tą totalną beznadzieję :) Pozdrawiam Tosia ;)

czwartek, 25 października 2012

Rozdział XVII - Kocham cię Harry



Wbiegłem do hotelowego pokoju, ona leżała nieruchomo na łóżku. Obok niej siedziała przerażona Shopie
- Proszę, zostaw nas samych - poprosiłem ją, a ona wyszła bez słowa, mam nadzieję że nie ma mi tego za złe.  Po prostu chciałem żeby nałóg Rose został naszą tajemnicom.
Dziewczyna na mój widok delikatnie podniosła kąciki ust.
Była cała mokra od potu i nadal nie była w stanie podnieś głowy, bez wymiotów. Z wielką boleścią oglądałem jej cierpienie, ale to nie pierwszy raz, to już trzecia w tym tygodniu taka sytuacja.
Czytałem w internecie, że dzieje się tak prawdopodobnie dlatego że organizm oczyszcza się z tego świństwa.
Robiło się już późno, Rose poprosiła mnie bym zaprowadził ją do łazienki, pod prysznic.
Pomogłem jej zdjąć ubrania, następnie wejść do wanny,  umyłem staranie jej ciało. Ona sama nie była w stanie.
Otarłem jej ciało ręcznikiem, ubrałem w jedwabną piżamę i położyłem do łóżka.
 - Kocham cię - wyszeptała, ucałowałem jej czoło - Ja Cibie też - odpowiedziałem .

Daniell
Wymioty nie ustępowały, a do tego miałam zachcianki, byłam przerażona. Bałam się że to ciąża. Pobiegłam do pobliskiej Aptetki i zakupiłam dwa testy ciążowe.
Wróciłam do domu, robiłam oby dwa by mieć pewność.
Pięć minut... ciągnęło się w nie skończoność.  I po chwili zapikał stoper mojego telefonu, nie pewnie spojrzałam i natychmiast zalałam się łzami, test był pozytywny...
Ale ja ... nie chcę dziecka nie teraz, to nie możliwe.
A co najgorsze to nie dziecko Liama...

Shopie
Bobas nie dawał mi sie tej nocy wyspać, chyba domagał się jedzenia. Otworzyłam oczy i spojrzałam na stolik nocny, leżały na nim tylko gumy do żucia i butelka wody. Prychnęłam niezadowolona i oparłam się o za główek łóżka, i nie pewnie budziłam Lou.
- Lou kochanie ... - chłopak przetarł oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, pogłaskałam mój brzuszek i spojrzałam na mojego chłopaka.
- Mały domaga się jedzenia
Lou, marudnie wypełzał z łóżka i zadzwonił do hotelowej obsługi, po chwili przed naszymi drzwiami kelner z wózkiem pełnym jedzenia
- Proszę to dla was, ale dajcie mi spać - powiedział całując mnie w czoło, i po chwili już spał.
Ten mały będzie piłkarzem, lubi dużo jeść...
Harry
- Nie nie obudziłaś mnie - powiedziałem do telefonu - już dawno wstałem
- Cieszę się, jak się spało ?- zapytała swoim słodkim głosikiem
- Źle bo bez Ciebie
- Przykro mi, ja też tęsknię
- Kiedy przyjedziesz, Shopi też chce cię zobaczyć
- Może w przyszłym tygodniu, ale teraz kończę bo zbieram się na zajęcia
- Kocham cię - powiedziałem
- Ja Ciebie też Curly - powiedziała rozłączając się -





Hej
przepraszam za poprzedni rozdział, wiem był fatalny ! Spowodowane było to moim nastrojem ;)
Ten też nie jest genialny ale lepszy :))
dziękuję wam że jesteście i czytacie :)
Pozdrawiam Tośka 

niedziela, 21 października 2012

Miss you XVIż


Kolejny samotny wieczór, ja wpatruję się w zakochane pary na ulicach Londynu. A ja  przepierzam te ulice, i po raz kolejny umieram z tęsknoty.
Dzisiaj rano mój chłopak wyjechał w trasę, kolejny miesiąc bez siebie.  Za każdym razem moje serce umiera, a przez pierwszy tydzień nie potrafię funkcjonować. Dlaczego nie jadę z nimi tak jak Shopie ? Bo nie mogę ...
Taniec, moja praca... nie chcę tego zniszczyć.
Postanowiłam wrócić do domu gdyż moje ręce stały się kostkami lodu.

Zrobiłam sobie ciepłej herbaty, do rąk chwyciłam laptopa i zadzwoniłam do Liama. Uśmiechnęłam się gdy tylko zobaczyłam go w ekranie monitora.
- Hej kochanie - powiedział posyłając całusa
- hej - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem
- jak się trzymasz ?
- źle, jak zawsze. Dobrze wiesz że tego nienawidzę, tego że nie możemy być razem ...
- Wiem Dan, dla mnie te rozstania też są bolesne, myślisz że nie chciał bym teraz siedzieć obok Ciebie.? To jest moje największe marzenie, ale nie mogę zawieść fanów
- wiem... źle się czuję. Położę się już. Pa - powiedziałam i rozłączyłam rozmowę .

Dochodziła godzina druga w nocy, obudziły mnie straszne mdłości, szybko wyszłam z łóżka i pobiegłam do łazienki.
Zwymiotowałam, przyniosło mi to ulgę ale na krótki czas. Świetnie tego było mi trzeba, grypy żołondkowej . Wróciłam do łóżka i resztę nocy przespałam spokojnie .

Zayn .
Ciągły strach o Rose doprowadza mnie do szału. Idzie ona a za nią ja, jak cień. Ciągle obserwuję czy jakoś dziwnie się nie zachowuję. W nocy budzi mnie jej płacz, zawsze skulona w jednej pozycji, wbija sobie paznokcie do skóry, a ja nie mogę nic zrobić. Przytulam ją i po jakimś czasie zasypia w moich objęciach.
W dzień jest dużo lepiej, nie myśli o tym.
Razem z Shopie i Nico spędzają czas na zwiedzaniu.
Kolejny dzień nagrań w studio, piosenka jest niesamowita, ' litle thinks' delikatna, kojąca balada.
Harry z Lou obmyślali podstępny plan jak unicestwić teściowe .
Liam wisiał na telefonie, a Niall jadł.
- Co powiecie na jakiś obiad ? zapytałem
- Jestem zdecydowanie na taak ! Zakomunikował Niall
- my też - powiedział Harry
- A ty Liam ?
- Co ja ? a.. o a tak
Wyszliśmy kiedy nagle zadzwonił mój telefon
- Słucham ?
Zayn szybko do hotelu, coś nie tak z Rose !

Hej
rozdział XVI, chciałam skończyć całkowicie to opowiadanie, ale nie mam serca :)
Chciałam was prosić o komentarze, chcę mieć pewność że ktoś czyta moje wypociny :) 
Uwaga, nie będę przesyłała wiadomości na fejsie ;c bo nie mam już tego konta, zostało zablokowane ;c
więc piszcie swoje tt, nr gg, a ja będę wam przesyłała wiadomości tam :)
pozdrawiam Tośka

sobota, 13 października 2012

End.



Operacja się udała, wszystko jest dobrze. Ale ona nadal śpi, nie mogę zobaczyć błękitu jej oczu. Liczę tylko uniesienia klatki piersiowej, równomierne, spokojne.
Liczyłem siniaki na ciele, i dziękowałem Bogu że żyje.
Obiecuję nigdy jej skrzywdzę …
` Miłość to nie pluszowy miś
ani kwiaty, to też nie diabeł rogaty, ani miłość kiedy jedno płacze a drugie po nim skacze' śpiewałem cicho piosenkę którą dobrze znaliśmy.
-' Miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże ani całusy małe duże ale miłość …'
Przerwałem i spojrzałem na jej twarz, jej usta delikatnie się poruszyły
-' Miłość kiedy jedno spada w dół a drugie ciągnie je ku górze ' - wypowiedziała ostatni wers piosenki i spojrzała na mnie. Znieruchomiałem, zostałem sparaliżowany wzrokiem, nie był to wzrok radości, ale smutku
-Co ty tu robisz ? Zapytała
-Jak to co, czekam aż się obudzisz...
-Zraniłeś mnie Louis
-Wiem, ale myślałem że cię ochraniam. Obiecał mi że cię nie tknie jeśli ja odejdę …Przepraszam cię.
-Ja Ciebie też.
Przytuliłem ja z całej siły, i pocałowałem. Jej usta smakowały tak samo, nic się nie zmieniło.

Shopie
Wszystko nadal bardzo mnie bolało, ale serce znowu biło tak jak kiedyś. Moje powietrze wróciło.
Był przy mnie cały czas. Ciągle przepraszał, mówił jak bardzo mnie kocha. Do sali wszedł lekarz, spojrzał na mnie i uśmiechną się przyjemnie.
-Witam, mam pani badania, wszystko jest w porządku...- przerwał na moment i spojrzał na Lou
-Jakimś cudem jest pani w ciąży, to cud że płód przetrwał operację . Gratuluję
Dokończył .
Otworzyłam szeroko oczy, z oka wyciekła mi łza, Lou z niedowierzaniem patrzył na mój brzuch.
-Będę Ojcem – wyszeptał
-To 3 miesiąc.
Wyjaśnił lekarz i wyszedł z sali.
Radość która opanowała mój organizm była nie do opisania, jestem w ciąży z osobą którą kocham.
Za sześć miesięcy na świat przyjdzie, mała istotka, najpiękniejsza na świecie bo nasza...
-Tak Lou będziemy rodzicami.

Czułam się znacznie lepiej, poprosiłam Lou żeby zabrał mnie do Nicola, usiadłam na niewygodny wózek i pojechaliśmy.
Wjechaliśmy do jej sali, ale jej łóżko było puste. Przestraszyłam się i natychmiast kazałam iść mojemu chłopakowi po lekarza.
Łóżko pachniało jej słodkim zapachem, proszę Boże niech moje obawy nie będą prawdziwe Proszę …
-Mamo !Usłyszałam za swoimi plecami, odwróciłam się gwałtownie, i spojrzałam z niedowierzaniem na dziewczynkę, jej włosy były dużo dłuższe, a twarz szczuplutka, Zakryłam usta rękom i wybuchnęłam płaczem.
Lou trzymał ją na rękach, postawił dziewczynkę na ziemi, ona zaś podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno.
Moje życie wraca do normy, wszystko zaczyna się układać... odczuwam coś w rodzaju szczęścia...

tydzień później.
Dzisiaj wychodzę do domu, przyjechała po mnie cała rodzina. Mówiąc rodzina mam na myśli Louisa, Nicol, Harrego, Zayna z Rose, Liama z Daniell i Nialla z żelkami w ręce.
Pożegnałam szpitalne mury, i zaczynam moje normalne życie. !
Koniec części Louisa i Shopie.  












I tak kończymy Historię Lou i Shopie, nie znaczy to że kończę opowiadanie.
Skupię się teraz na Liamie i Daniell. :) 
Mam nadzieję że nie jesteście na mnie złe, ale do Lou i Shopie będziemy wracać :) 

piątek, 5 października 2012

all of me XIV


All of Me :(

 Wyraźnie zdenerwowany szedł w moją stronę, czułam że zaraz stanie się coś złego, coś co zapamiętam do końca swojego życia, być może moje życie skończy się właśnie dzisiaj.
W głowie przewijały się najpiękniejsze wspomnienia
' Dzień narodzin Nicoli, wykończona po dwunastu godzinach porodu, pani doktor Parker podała mi ją na ręce, córeczka spojrzała na mnie swoimi dużymi niebieskimi oczami '
Na to wspomnienie uśmiechnęłam się.
' Pierwsze słowo, Mama. Pierwszy krok, ząbek, pierwszy dzień szkoły... i dzień w którym zabrałam ją na podpisywanie płyt ... Lou zapytał się jej czy jestem jej siostrom, poprosił o numer telefonu'
' Noc z Lou, pierwszy pocałunek...'
Gary stał nad mną, i uśmiechał się szyderczo.
- Miałaś żyć, ale niestety jesteś niegrzeczną dziewczynką ...
Uderzył mnie w twarz, z nosa wypłynęła krew, a z oczu łzy.  On był nie obliczalny, nie wiedziałam co może zrobić, na razie zadawał tylko kolejne ciosy. Ból którego nie mogę opisać przeszył moje ciało. Zamknęłam moje oczy, u poczułam ukłucie silny ból w brzuchu, próbowałam chwycić powietrze, na marne . Otworzyłam oczy, i ujrzałam na mój brzuch w którym tkwił nóż, mężczyzna wyciągną go brutalnie powodując jeszcze większy krwotok.
Walczyłam ze sobą, by nie zasypiać, nie zamykać oczu... ale na marne.
Widziałam jak za mgłą biegnącego Lou, krzyczał słowa których nie rozumiałam, odepchną Garego i rękami tamował krew którą ciągle traciłam.
- Kocham cię - ostatnie słowa które wypowiedziałam ... a z jego oczu poleciały łzy .



Lou
- Nie Shopie proszę, nie zamykaj oczu, błagam cię mów do mnie ! Krzyczałem, ciągle tamując krwotok, Lima wezwał pogotowie i policję, Zayn, Harry, Liam zajęli się tym sukinsynem.
Jej serce nadal biło i nadal oddychała, ból rozrywał moje serce. Jeśli tego nie przeżyje, ja dołączę do niej...
Kocham ją, najbardziej na świecie bez niej życie będzie do dupy bez sensu ...
Po chwili pojawili się funkcjonariusze pogotowia, szybko zabrali Shopie, a ja zostałem w tej samej pozycji, spoglądając na moje zakrwawione ręce
- Boże nie zabieraj mi jej , proszę... wyszeptałem, ocierając łzy z policzka.
Po chwili obok mnie pojawił się Liam, poklepał moje ramię - Lou ona przeżyje, tylko jedźmy już do nie ...
podniosłem się z niemi i powędrowałem do samochodu ...



Zayn
Zdołowany Lou siedział w samym rogu szpitalnej poczekalni, Rose znikła z pola mojego widzenia, zaniepokojony poszedłem za nią.
Wyszedłem przed szpital, siedziała na ławce cała zapłakana .
- Co się dzieje ? zapytałem
- Zayn, ja nie mogę cię dużej okłamywać ! krzyknęła
- Tak ? to powiedz prawdę
Spuściła głowę.
- Jestem uzależniona od narkotyków, nie mogę sobie z tym poradzić ...
Ta wiadomość mną wstrząsnęła, nie wiedziałem co powiedzieć jak się zachować pustak po prostu pustka...
- Musisz z tym skończyć - powiedziałem, stanowczo ...
- Pomożesz mi ?
- oczywiście że tak
- Kocham cię Zayn, przepraszam że tak długo to trwało, ale ja chcę żyć nie chcę przedawkować ....
- nie pozwolę na to ...
Lou
Operacja trwała tak długo...
Bezczynne czekanie tylko pogarszało mój stan postanowiłem iść na chwilę do Nicol.
Dziewczynka jak zwykle spała, ucałowałem ją w czoło i usiadłem na krześle. Opowiadałem jej co się wydarzyło, i w pewnym momencie jej ręka się poruszyła ...






Beznadzieja .
Ale dzięki że jesteście : )

piątek, 28 września 2012

Die ? No no no

Muzykę musicie sobie wybrać tym razem sami, ja pisałam go w kompletnej ciszy :)

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się do koła, dobrze znałam to miejsce, byłam tu już... miejsce z moich koszmarów. To w tym miejscu kilka lat temu zostałam brutalnie zgwałcona.
Nie znacie tej historii więc pozwolę sobie ją przytoczyć
Listopadowa zimna noc, miałam piętnaście lat wracałam z imprezy, nietrzeźwa i zmęczona. Zerwałam z chłopakiem, zabawa przestała mnie bawić, chciałam wrócić do domu, nie miałam kasy na taksówkę ani autobus więc po prostu poszłam na nogach. 
Pamiętam to dobrze, szłam przez park i zobaczyłam go, szedł pewnym krokiem uśmiechnięty, z nokautował mnie jednym uderzeniem, zabrał mnie tutaj, podał do żył narkotyk, a po mimo to pamiętam wszystko, każdy brutalny ruch, uderzenie, ale uciekłam ... udało mi się 
Z rozmyśleń wyrwał mnie Gary, wszedł pewnym krokiem do pomieszczenia, rzucił jakąś gazetą w moją twarz
- czytaj strona 17 
Otworzyłam gazetę na wskazanej stronie, ' Louis Tomlinson znalazł nową sympatię ? ' 
Nagłówek a nad nim zdjęcie mojego chłopaka z jakąś blondynkom. To wyjaśnia wszystko...
Nie odbierał moich telefonów, nie odpisywał na SMS-y. Tak po prostu przestał mnie kochać? albo nie kochał nigdy. Moje serce rozpadło się właśnie na milion malutkich kawałeczków, i kto to wszystko teraz po układa, czy znajdę kogoś o takiej cierpliwości ? 
Czy będę miała okazję szukać, skoro nie wiem czy znajdę na tyle siły by stąd uciec ? Czy kiedykolwiek będę mogła oddychać skoro moje powietrze uciekło. 
Z moich oczu wypłyną potok łez, przez ciało przeszły dreszcze, ale dreszcze z zimna czy z cierpienia .?
- I co mała suko ? znalazł sobie inną - zaszydził ze mnie Gary. 
Znalazł sobie inną ... te słowa huczały w mojej głowie.
Louis 
Zayn właśnie rozmawiał z Rose, która właśnie była pod domem Shopie.Na jego twarzy malowało się przerażenie 
- Czekaj dam na głośno mówiący, oni muszą to usłyszeć ... powiedział Zayn, jego głos drżał  . 
- Cześć chłopcy, jestem właśnie w domu Shopie - poinformowała nas. Poczułem spokój, ale nie trwał on nawet minuty - Drzwi były otwarte, nikogo nie ma. A w kuchni znalazłam kartkę, która jest za adresowana do Louisa . 
Moje Serce traciło swój rytm 
- Odczytaj go - poprosiłem 
- Jesteś głupi Louis, zostawiłeś ją samą, taką bez broną, słabą , z złamanym sercem. Dziękuję ci, teraz jest moja...
Serce stanęło, a do oczu naszły zły. Spojrzałem na chłopaków, wpatrywali się we mnie jak w ducha. 
- Wracam do Londynu, muszę ją odnaleźć ... - zakomunikowałem
- Jedziemy z tobą - oznajmił Zayn

Dwie godziny później byliśmy już w samolocie, Paul był zły, nasi fanie pewnie rozczarowani, ale w grę wchodzi życie najważniejszej osoby w moim życiu .
Rose
stałam na hali lotniska, moje ręce całe się trzęsły, a organizm wysiadał, jestem na głodzie, cała ta sprawa z Shopie, boję się.
Po kilku minutach zobaczyłam ich, w kapturach, okularach bez ochrony.
Zayn przywitał mnie gorącym pocałunkiem, a reszta po postu mnie przytuliła.
Wszyscy razem pojechaliśmy do domu Shoo.

LOU
Co czułem złość, bezsilność, smutek, strach.
Złość bo to wszytko było z mojej winy, może jak bym nie był takim egoistą to w porę bym tu przyjechał i ochronił, jestem debilem.
Bezsilność bo nie wiele mogę teraz zrobić, siedziałem z telefonem w ręce nie ustanie dzwoniąc z nadzieją że odbierze
Smutek, bo nie ma przy mnie mojego szczęścia. Pamiętacie Louisa Tomlinsona sprzed dwóch lat. Nie miałem żadnego celu w życiu, liczyła się tylko zabawa, teraz mam cel.
Strach przed tym że ją stracę .

 Shopie 
Gary wyszedł kilka minut temu, zamkną mnie w jakiejś ciemnej śmierdzącej noże. Czułam ból w okolicach klatki piersiowej, serce ? Tak to pewnie to, przed oczyma miałam obrazek Lou i tej dziewczyny. 
Wysoka szczupła blondynka, a ja zwykła dziewczyna w dodatku z dzieckiem... 
Zranił mnie ale  mimo wszytko go kocham. 
Coś za wibrowało w mojej kieszeni, przypomniałam sobie o telefonie. 
wyciągnęłam go szybko z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz, 54 nieodebrane połączenia od Lou . 
Wcisnęłam zieloną słuchawkę i już po pierwszym sygnale usłyszałam jego przerażony głos. 
- Ratuj mnie, proszę- wyszeptałam - stara opuszczona fabryka obrzeża Londynu.
I w tym momencie przed mną staną Gary, z szczy kawką w ręce.
- Osz ty mała szmato ! teraz się zabawimy... 



Hej
Rozdział XIII, jej to już dużo.!
czekaliście cały tydzień, a tu dupa nic fajnego ;c
Przepraszam za wszystkie błędy, ale na szybko dodaję :)
A ten rozdział dedykuję Dominice, dzięki której napisałam ten rozdział :)
I zapraszam do głosowania ! 

sobota, 22 września 2012

Rozdział XII Help !

Muzyka

Harry
Siedziałem na balkonie, noc była piękna. Dochodziła godzina druga w nocy, zastanawiacie się pewnie dlaczego nie śpię.
Lou znowu poszedł na imprezę, martwię się więc czekam, nie wiem co ma z nim zrobić bo nie wiem co się dzieje, jestem pewien że ma jakieś kłopoty i nie chce nam o nich powiedzieć.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwięk otwierających się drzwi, odwróciłem głowę i zobaczyłem Louisa ledwie stojącego i uwieszoną na nim blondynkę.
- Kurwa czy jemu totalnie pojebało się w tej głowie !? pomyślałem na głos. Podniosłem się z podłogi i podszedłem do nietrzeźwego przyjaciela i nie znajomej kobiety . Spojrzałem z żalem na przyjaciela, co z sobą robi, cuchnie od niego wódą na kilometr i jeszcze sprowadza jakieś panienki do pokoju, do jasnej cholery on ma dziewczynę, która umiera za nim z tęsknoty.
- A pani to już dziękujemy -  wskazałem blondynce wyjście i zamknąłem drzwi na klucz.  Louis wpatrywał się w mnie tępo, można powiedzieć że był zły, ale ja przecież robiłem to dla jego dobra
- Dlaczego To zrobiłeś ? Chciałem żeby została – wybełtał. Zatkało mnie czy on w ogóle zdaje sobie sprawę co wygaduje, chciał zdradzić Shopie , a może już to zrobił. Ona była moją przyjaciółką tak jak on nie pozwolę by się krzywdzili, on ja kocha.
- Masz dziewczynę pamiętasz ? Wysoka śliczna brunetka z niebieskimi oczami ! przypomniałem mu.
- No i co skoro i tak nie mogę jej mieć , on ją skrzywdzi jeśli ja…
O czym on mówi , o kim ?  
Louis zasną a mi nie zostało nic prócz czekania na jego pobudkę, muszę się dowiedzieć o co chodzi .


Louis .
Obudziłem się z potężnym bólem głowy,  rozejrzałem się po pokoju, na fotelu spał Harry. Musiałem nieźle za balować wczoraj.
Usiadłem na łóżku , chciałem przypomnieć sobie wczorajszą noc  ale w głowie miałem tylko pustkę. 
- Harry ? wyszeptałem, chłopak natychmiastowo otworzył oczy, spojrzał na mnie z taką złością że miałem ochotę schować głowę  i poczekać aż sobie pójdzie, ale jestem dorosłym facetem, nie mogę bać się swojego przyjaciela.
- Zdajesz sobie z tego sprawę że prawie zdradziłeś Shopie ? a może to już zrobiłeś co ?
Ale jak to, przecież nigdy bym czegoś takiego nie zrobił, wysilałem się żeby cokolwiek sobie przypomnieć ale na marne. Harry widział chyba że nic nie pamiętam , opowiedział mi co wczoraj zrobiłem.
- A no i jeszcze jedno pytanie chyba najważniejsze … Kto chce skrzywdzić Shopie i dlaczego ?
Tomlinson ty pijacka paplo, no i co teraz przecież nie mogę go okłamać. Nie potrafię przecież !
Harry był moim najlepszym przyjacielem wiedział kiedy kłamię kiedy jestem smutny zły . Jego nie potrafię okłamać ale jak mam mu powiedzieć prawdę przecież sam się  jej boję. Ale razem może coś wymyślimy …
- No powiesz mi czy nie ?
- No dobra .
- Gary, ojciec  Nicol.  W zeszłym tygodniu tu przyszedł, powiedział że mam dać Shopie spokój, mam o niej zapomnieć, inaczej je zabije, jeśli on nie może ich mieć to ja też …
Harry wpatrywał się we mnie jak w dobry film.
Kocham te dwie kobiety, Nicol i Shopie, wiązałem z nimi poważne plany , miałem być ojcem . Teraz moje marzenia legły w gruzach nie mogę pozwolić na to żeby im coś się stało .
Harry wyciągną swojego  i phona  i przyłożył go do ucha.
- Nie odbiera – powiedział z przerażeniem na twarzy
- Kto ?
- Shopie idioto

Shopie
Obudził mnie dzwonek do drzwi, szybko zerwałam się z łóżka do kieszeni schowałam telefon i pobiegłam otworzyć, swoją drogą kto może być ? przecież dochodzi północ .
Otworzyłam i zobaczyłam jego, tak samo uśmiechniętego jak tamtego dnia.
Gary, mój największy koszmar który śnił mi się co noc przez dwa lata, i jedna scena powtarzająca się w kółko,  opuszczona fabryka, zimna podłoga, jego dotyk na moim ciele, mój krzyk, nie chciałam tego miałam tylko 15 lat, a on mnie zgwałcił .
- Cześć Shoo , dawno się nie widzieliśmy – mówił idąc w moją stronę, wiedziałam że przed nim nie ucieknę, zamknęłam oczy i powoli szłam do tyłu.
W pewnym momencie poczułam ból, uderzył mnie w brzuch.
- Grzeczna dziewczynka – wyszeptał do mojego ucha – Teraz pójdziesz ze mną .

Heej 
Dziękuję za wszystkie komentarze, i przepraszam że jest tak krótki i beznadziejny ;(

niedziela, 16 września 2012

XI co się z tobą dzieje ?

MUZYKA

Monotonia dnia codziennego.
Wstaję, parzę kawę i siadam na parapecie z telefonem i książką w ręce. I patrzę w deszczowy i zimny Londyn. Idzie zima...
Wszystko gdzieś uciekło , cała energia, całe szczęście. Dramatyzuję ? 
Właściwie to tak, ale przecież ja nigdy nie byłam osobą o mocnych nerwach. Zawsze byłam krucha psychicznie. 
Samotność , wiecie dlaczego tak się jej boję? Bo wiem jakie to straszne uczucie kiedy nie ma się do kogo przytulić, z kim porozmawiać... 
osiem lat temu obiecano mi że już nigdy nie będę sama że będę miała przy sobie dziecko, moje dziecko. 
Na początku to mnie przerażało, ale wystarczyło jedno spojrzenie w jej błękitne oczka... by ją pokochać.
I cały strach nikną, ona była dla mnie wszystkim, Nicol. 
Kubek z kawą przestał grzać moje dłonie, przetarłam ręką za parowane okna i uśmiechnęłam się na widok dwójki dzieci wracających ze szkoły. 
Mój brzuch nie chciał dać za wgraną domagał się jedzenia, ale przecież ja nie nie czuję głodu...
Zeszłam na dół do kuchni z lodówki wyciągnęłam dwie marchewki, chciałam je obrać ale nie pozwolił mi na to dzwonek do drzwi, szybko udałam się je otworzyć .
Przed drzwiami stała ona ...

Oczami Rose 
Siedziałam na ławce w parku czekając na Luka, czułam się co raz gorzej, byłam osłabiona, zdenerwowana i znowu straciłam na wadze. 
Po kilku minutach pojawił się Luck, ubrany w swój ulubiony dres i oczywiście na haju .
- Cześć, masz towar ? zapytałam zdenerwowana 
- Mam nawet coś ekstra mała 
- Dawaj !
- Spokojnie, Anfa i gratis po znajomości ecstasy
- Dzięki. 
Pożegnałam się i szybkim krokiem ruszyłam do domu. 
Szybko weszłam do swojego pokoju, biały proszek wysypałam na stolik i zażyłam go. 
Nareszcie ulga. 
Wyjęłam z szafki butelkę wódki, zrobiłam solidnego łyka by przyspieszyć działanie narkotyku i po chwili poczułam siłę do życia.
Ubrałam się w czarną sukienkę i buty na wysokim obcasie i wyszłam. Nie wiedziałam gdzie idę po co idę ale czułam się świetnie, ale pewnie nie na długo . 
Szłam ulicom i nagle przypomniałam sobie o ecstasach w mojej kieszeni, wyciągnęłam woreczek z tabletkami. 
Przecież nic się nie stanie jak zjem jedną czy dwie.
I nagle szum, wszystko za mgłą i straciłam kontrole nad swoim ciałem, upadłam na ziemię ...

Shopie.
Przed mną na kanapie siedziała rudowłosa dziewczyna w idealnie dopasowanej kremowej sukience. Nie przypominała dziewczyny którą znałam. Gdzie podziała się nie śmiała blondynka która uwielbiała czytać książki, uczyć się i grać na swojej gitarze Lucynie, zawsze była uśmiechnięta, wesoła i szalona .
A teraz przed mną siedziała kobieta bez żadnej skazy na twarzy, ideał.
Wbijała wzrok w swoją kawę, a w pokoju panowała niezręczna cisza, nie wiedziałam co powiedzieć, nie miałam z nią kontaktu od 9 lat, byłą moją najlepszą przyjaciółką, ale zapomniała o mnie kiedy wyjechała do Los Angeles.
- Kiedy tu szłam, nie robiłam sobie nadziej że nadal tu mieszkasz- nagle przerwała ciszę, jej głos był taki jak go zapamiętałam słodki z leciutką chrypką.
- A gdzie twoi rodzice ?
- Mieszkają w Liverpoolu
- Cały dom dla Ciebie
- Nie zupełnie, mam córkę
Dziewczyna spojrzała na mnie robiąc wielkie oczy ,
- Jak to ? ile ma lat ? gdzie jest chcę ją poznać ! mówiła entuzjastycznie
- Ma 8 lat, obawiam się że nie poznasz jej prędko... jest w śpiączce od prawie trzech miesięcy ...
- Przykro mi .
Bardzo długo rozmawiałyśmy, ale Alex musiała wracać do domu.
Cieszyłam się że mogłam z nią znowu porozmawiać, wróciły stare dobre czasy brakowało mi tego.
Dochodziła już godzina 22, poszłam do sypialni, włączyłam laptopa w celu sprawdzenia co dzieje się na świecie.
I moją uwagę przykuł nagłówek na pewnej stronie internetowej ' Louis Tomlinson co się z tobą dzieje ?' 
' Ostatnio pod clubem Lemon widziano Loisa Tomlinsona, wokalista nie wyglądał najlepiej, alkohol robi swoje. Chłopak wyprowadzany był z clubu przez ochroniarzy, spowodowane było to bójką !; 
Za niepokojona zachowaniem chłopaka zadzwoniłam do Harrego . 
Odebrał po pierwszym sygnale.
- Cześć Shopie ! 
- Hej Harry, co tam u was słychać ?
- Nie jest źle, jesteśmy zmęczeni ale dajemy radę 
- A co u Lou, nie odbiera od mnie telefonów ...?  
Cisza, w słuchawce słychać było tylko niespokojny oddech Harrego ...
- Harry co z Louisem ? 
- Nie wiem Shoo, dziwnie się zachowuje ....



Heej !
Nowy rozdział , co do niego, no ... tak jak wszystkie, nie jest najlepszy !
Dziękuję wam za te przemiłe komentarze ! <3
Kocham was ! :***

środa, 12 września 2012

Umieram z tęsknoty


http://www.youtube.com/watch?v=knG4FULN5Ug

To już jutro, zostanę sama, a wiecie przecież jak boję się samotności. Mój chłopak i przyjaciele jadą w rasę po Ameryce.
Siedziałam w salonie czytając książkę, w domu panował harmider, chłopcy biegali pakowali ostatnie rzeczy, a ja po prostu nie chciałam o tym myśleć.
W pewnym momencie poczułam przyjemne ciepełko na mojej szyi.
- Idziemy do naszego pokoju ? zamruczał jak malutki kotek. Motyli zaszalały w moim brzuszku.
- Zdecydowanie tak.
Weszłam do bardzo dobrze znanego mi pokoju, Lou przekręcił klucz w drzwiach i uśmiechną się cwaniacko. Podeszłam do niego, i złożyłam  pocałunek na jego ustach, Lou z początku był delikatny ale z czasem stał się brutalny i zachłanny, nie powiem że mi się to nie podobało, Tomo całował  moją szyję i z chodził coraz niżej.
Zagryzłam dolną wargę by powstrzymać jęk, Louis uśmiechną się i położył na łóżku pozbawiając mnie w tym samym czasie koszulki, całował mój brzuch, i po chwili byłam już w samej bieliźnie.
Uśmiechnęła się do niego zadziornie, po chwili przejmując inicjatywę, teraz to ja byłam ba górze i szybko pozbawiłam Tomlinsona ubrań. Nie długo po tym zrobiliśmy to...


Następnego dnia z samego rana obudziło nas dobijanie się do drzwi spojrzałam na zegarek dochodziła już godzina ... ósma ?!
- LOUIS WSTAWAJ ZA PÓŁ GODZINY JEDZIECIE !- wydarłam się jak najgłośniej potrafiłam, wyskoczyliśmy z łóżka jak poparzeni, zebrałam z podłogi wszystkie moje ubrania i szybko się ubrałam, mój chłopak robił to samo.
Spakowałam wszystkie swoje rzeczy, sprawdziłam czy Lou ma wszystko co będzie mu potrzebne i wyszłam przed dom. Stała tam cała piątka, do tego Rose i Daniel. Zeszłam po schodach na dół, przywitałam się z dziewczynami i spojrzałam na chłopaków. Czas się pożegnać, jako pierwszy podszedł do mnie Harry, przytulił mnie z całej siły i ucałował w czoło, po mimo tego że na początku nie darzyliśmy się wielką sympatią teraz jest dla mnie najlepszym przyjacielem .
- Nie imprezuj za dużo, a w razie kaca najlepsza woda z ogórków- za żartowałam, sama się zdziwiłam że było mnie jeszcze na to stać, bo w środku rozrywał mnie ból.
- Dzięki za cenne wskazówki- zaśmiał się
- Nie ma za co mój Carly i ... opiekuj się nim tam - powiedziałam cichutko.
- Obiecuję
Następny do żegnania stał Horan, ten wiecznie uśmiechnięty Irlandczyk zarażał pozytywnym myśleniem
- Do plecaka wpakowałam ci słodycze na drogę - powiedziałam, ucałowałam go w policzek i przytuliłam z całych sił, będzie mi brakować tego Słodziaka.
Kolejny był Zayn, uścisnęłam go mocno.
- Oh Zayn... uważaj na siebie tam...
- A ty tutaj
Zaraz po nim pojawił się Dady Direcioner
- Pilnuj tą gromadkę debli, nie daj im robić głupot
- Tak jest.
Uścisnęłam go.
No i przyszła kolej na ostatniego członka one direction, Lou. Chłopak chwycił moją dłoń i spojrzał w moje oczy. Po wstrzymywałam łzy.
- To tylko miesiąc, obiecuję będę dzwonił pisał jak tylko będę mógł, dbaj o siebie, i pamiętaj że cię kocham najmocniej na świecie- kiedy skończył mówić, pocałował mnie namiętnie.
Do nozdrzy wciągałam jego słodki zapach, który był moim powietrzem ostatni raz.
- Louis czas na nas - przerwał nam Paul.
- Kocham cię - wyszeptałam mu do ucha, uśmiechną się do mnie wszedł do samochodu.
Razem z Dan i Ros, odprowadzałyśmy wzrokiem znikający tuż za zakrętem czary van .


Wróciłam do domu, pustego, cichego nie pachnącego nim, mieszkałam tu tak długo a czułam się tak jak bym była tu pierwszy raz. Znowu było mi zimno i jedyne o czym marzyłam to gdzieś się schować, przespać cały ten miesiąc.Rzuciłam torebkę w kont, przebrałam się w stary dres i poszłam do mojej sypialni.
Na parapecie stał pół pełny kubek herbaty, ale już zimnej... zimne jak moje serce w tym momencie, jak moje dłonie i stopy.
Położyłam się w moim łóżku i przykryłam się kołdrom, do ręki chwyciłam swój telefon i napisałam smsa
" LOUIS JA UMIERAM Z TĘSKNOTY "




Heej
Ten rozdział jest nie najlepszy wiem, ale musicie mi wybaczyć .
Haha, najgorsza jest część gdzie Shoo i Lou się kochają sorry nie mam talentu do opisywania tego typu wydarzeń. A było mi to potrzebne .... ^^
Okeeej .
Liczę na komentarze pod tym rozdziałem, bo one mobilizują mnie do dalszych działań <3

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział : Samotność

MUSIC :C

Był zimny pochmurny poranek, Londyn wydawał się jeszcze śpiący. Z nieba leciała nie lubiana przez mnie ciecz. Wróciłam do domu, ale było mi w nim źle, tak cicho tak pustko, złe przeczucia nie dawały mi spokoju.
Usiadłam na parapecie w mojej sypialni, był szeroki i wygodny,moje ulubione miejsce w tym domu
Kubek z gorącom herbatą grzał moje zmarznięte ręce, czemu było mi tak zimno ?
 Czemu mi tak źle,to że nie czuję jego zapachu doprowadza mnie do szału. Uzależniłam się od niego, jego zapach dawał mi życie
Czasami wyobrażam sobie jak by było bez niego... i na pewno nie było by dobrze została bym sama.
Nie mogłam już dłużej tak siedzieć, kubek który do połowy był pełny pozostawiłam na parapecie.
Ubrałam stare trampki, kurtkę, czapkę i wyszłam. Nie wiedziałam gdzie mam iść, po co ?
Nie chciałam iść do chłopaków w takim stanie.
Samotność , cisza i spokój ? Royal Parks.
Na co dzień zatłoczony park, dzisiaj był prawie pusty. Usiadłam w moim ulubionym miejscu, przy malutkim jeziorku. Pamiętam dzień kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży, to tu przyszłam się wypłakać, to miejsce jako jedyne zna moją tajemnicę. Tamten okres był ciężki, miałam jedną przyjaciółkę, Alex. Wyjechała a ja zostałam tu sama jak palec, wpadłam w kłopoty i nie miałam komu o nich powiedzieć, byłam sama, teraz boję się samotności
Siedziałam tak kilka godzin, byłam przemoczona i zmarznięta. Jedyną rzeczą o jakiej marzyłam było wtulenie się w mojego chłopaka.
Nie obchodził mnie już mój wygląd, potrzebowałam go .
Po kilku minutach stałam już przed drzwiami domu moich przyjaciół. Zadzwoniłam na dzwonek, po chwili otworzyły się i przed mną stał uśmiechnięty Harry, na mój widok uśmiech z jego twarzy znikł
- Boże Shopie, co się stało ? zapytał przerażony
- Nic takiego, mogę wejść ?
- Oczywiście że tak
Weszłam do środka, i poczułam... Ten zapach który sprawia że wracają mi chęci do życia
- Lou, chodzi no tu szybko ! wydarł się loczek.
Po kilku sekundach moim oczom ukazał się nikt inny jak Louis Tomlinson. Podbiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona, wtuliłam się w niego z całych sił.
- Lou, zabierz mnie do Ciebie do pokoju, proszę. Jest mi strasznie zimno- wyszeptała do jego ucha.
Chłopak chwycił moją dłoń, przyprawiając mnie o dreszcz. Szybko zabrał mnie do pokoju, spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.
Nic nie mówił, wyciągną z szafy tylko jego ulubiony bawełniany sweter i spodnie dresowe.
- Przebierz się, ja pójdę zrobić Ci Herbatę- powiedział i po chwili znikną za drzwiami. Ściągnęłam z siebie mokre ubrań i ubrałam suche, pachnące moim szczęściem. Usiadłam skulona na fotelu, czekałam aż wróci i będę mogła się do niego przytulić.
Po chwili już stał obok mnie,  z dwoma kubkami ciepłego napoju. Postawił je na stoliczku który stał obok, fotela na którym siedziałam
- A teraz powiedz mi co się stało-  powiedział, widać było że się martwi.
- Mam gorszy dzień, nie chcę być sama. Lou ja się boję samotności-chłopak chwycił moją dłoń
- Nie musisz, ja zawsze będę blisko ciebie ...- przerwał i niepewnie spojrzał w moje oczy - Shopie nie wiem jak mam ci to powiedzieć ... za dwanaście dni wyjeżdżamy w trasę, nie będzie mnie miesiąc
ból.