piątek, 28 września 2012

Die ? No no no

Muzykę musicie sobie wybrać tym razem sami, ja pisałam go w kompletnej ciszy :)

Otworzyłam oczy i rozejrzałam się do koła, dobrze znałam to miejsce, byłam tu już... miejsce z moich koszmarów. To w tym miejscu kilka lat temu zostałam brutalnie zgwałcona.
Nie znacie tej historii więc pozwolę sobie ją przytoczyć
Listopadowa zimna noc, miałam piętnaście lat wracałam z imprezy, nietrzeźwa i zmęczona. Zerwałam z chłopakiem, zabawa przestała mnie bawić, chciałam wrócić do domu, nie miałam kasy na taksówkę ani autobus więc po prostu poszłam na nogach. 
Pamiętam to dobrze, szłam przez park i zobaczyłam go, szedł pewnym krokiem uśmiechnięty, z nokautował mnie jednym uderzeniem, zabrał mnie tutaj, podał do żył narkotyk, a po mimo to pamiętam wszystko, każdy brutalny ruch, uderzenie, ale uciekłam ... udało mi się 
Z rozmyśleń wyrwał mnie Gary, wszedł pewnym krokiem do pomieszczenia, rzucił jakąś gazetą w moją twarz
- czytaj strona 17 
Otworzyłam gazetę na wskazanej stronie, ' Louis Tomlinson znalazł nową sympatię ? ' 
Nagłówek a nad nim zdjęcie mojego chłopaka z jakąś blondynkom. To wyjaśnia wszystko...
Nie odbierał moich telefonów, nie odpisywał na SMS-y. Tak po prostu przestał mnie kochać? albo nie kochał nigdy. Moje serce rozpadło się właśnie na milion malutkich kawałeczków, i kto to wszystko teraz po układa, czy znajdę kogoś o takiej cierpliwości ? 
Czy będę miała okazję szukać, skoro nie wiem czy znajdę na tyle siły by stąd uciec ? Czy kiedykolwiek będę mogła oddychać skoro moje powietrze uciekło. 
Z moich oczu wypłyną potok łez, przez ciało przeszły dreszcze, ale dreszcze z zimna czy z cierpienia .?
- I co mała suko ? znalazł sobie inną - zaszydził ze mnie Gary. 
Znalazł sobie inną ... te słowa huczały w mojej głowie.
Louis 
Zayn właśnie rozmawiał z Rose, która właśnie była pod domem Shopie.Na jego twarzy malowało się przerażenie 
- Czekaj dam na głośno mówiący, oni muszą to usłyszeć ... powiedział Zayn, jego głos drżał  . 
- Cześć chłopcy, jestem właśnie w domu Shopie - poinformowała nas. Poczułem spokój, ale nie trwał on nawet minuty - Drzwi były otwarte, nikogo nie ma. A w kuchni znalazłam kartkę, która jest za adresowana do Louisa . 
Moje Serce traciło swój rytm 
- Odczytaj go - poprosiłem 
- Jesteś głupi Louis, zostawiłeś ją samą, taką bez broną, słabą , z złamanym sercem. Dziękuję ci, teraz jest moja...
Serce stanęło, a do oczu naszły zły. Spojrzałem na chłopaków, wpatrywali się we mnie jak w ducha. 
- Wracam do Londynu, muszę ją odnaleźć ... - zakomunikowałem
- Jedziemy z tobą - oznajmił Zayn

Dwie godziny później byliśmy już w samolocie, Paul był zły, nasi fanie pewnie rozczarowani, ale w grę wchodzi życie najważniejszej osoby w moim życiu .
Rose
stałam na hali lotniska, moje ręce całe się trzęsły, a organizm wysiadał, jestem na głodzie, cała ta sprawa z Shopie, boję się.
Po kilku minutach zobaczyłam ich, w kapturach, okularach bez ochrony.
Zayn przywitał mnie gorącym pocałunkiem, a reszta po postu mnie przytuliła.
Wszyscy razem pojechaliśmy do domu Shoo.

LOU
Co czułem złość, bezsilność, smutek, strach.
Złość bo to wszytko było z mojej winy, może jak bym nie był takim egoistą to w porę bym tu przyjechał i ochronił, jestem debilem.
Bezsilność bo nie wiele mogę teraz zrobić, siedziałem z telefonem w ręce nie ustanie dzwoniąc z nadzieją że odbierze
Smutek, bo nie ma przy mnie mojego szczęścia. Pamiętacie Louisa Tomlinsona sprzed dwóch lat. Nie miałem żadnego celu w życiu, liczyła się tylko zabawa, teraz mam cel.
Strach przed tym że ją stracę .

 Shopie 
Gary wyszedł kilka minut temu, zamkną mnie w jakiejś ciemnej śmierdzącej noże. Czułam ból w okolicach klatki piersiowej, serce ? Tak to pewnie to, przed oczyma miałam obrazek Lou i tej dziewczyny. 
Wysoka szczupła blondynka, a ja zwykła dziewczyna w dodatku z dzieckiem... 
Zranił mnie ale  mimo wszytko go kocham. 
Coś za wibrowało w mojej kieszeni, przypomniałam sobie o telefonie. 
wyciągnęłam go szybko z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz, 54 nieodebrane połączenia od Lou . 
Wcisnęłam zieloną słuchawkę i już po pierwszym sygnale usłyszałam jego przerażony głos. 
- Ratuj mnie, proszę- wyszeptałam - stara opuszczona fabryka obrzeża Londynu.
I w tym momencie przed mną staną Gary, z szczy kawką w ręce.
- Osz ty mała szmato ! teraz się zabawimy... 



Hej
Rozdział XIII, jej to już dużo.!
czekaliście cały tydzień, a tu dupa nic fajnego ;c
Przepraszam za wszystkie błędy, ale na szybko dodaję :)
A ten rozdział dedykuję Dominice, dzięki której napisałam ten rozdział :)
I zapraszam do głosowania ! 

sobota, 22 września 2012

Rozdział XII Help !

Muzyka

Harry
Siedziałem na balkonie, noc była piękna. Dochodziła godzina druga w nocy, zastanawiacie się pewnie dlaczego nie śpię.
Lou znowu poszedł na imprezę, martwię się więc czekam, nie wiem co ma z nim zrobić bo nie wiem co się dzieje, jestem pewien że ma jakieś kłopoty i nie chce nam o nich powiedzieć.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwięk otwierających się drzwi, odwróciłem głowę i zobaczyłem Louisa ledwie stojącego i uwieszoną na nim blondynkę.
- Kurwa czy jemu totalnie pojebało się w tej głowie !? pomyślałem na głos. Podniosłem się z podłogi i podszedłem do nietrzeźwego przyjaciela i nie znajomej kobiety . Spojrzałem z żalem na przyjaciela, co z sobą robi, cuchnie od niego wódą na kilometr i jeszcze sprowadza jakieś panienki do pokoju, do jasnej cholery on ma dziewczynę, która umiera za nim z tęsknoty.
- A pani to już dziękujemy -  wskazałem blondynce wyjście i zamknąłem drzwi na klucz.  Louis wpatrywał się w mnie tępo, można powiedzieć że był zły, ale ja przecież robiłem to dla jego dobra
- Dlaczego To zrobiłeś ? Chciałem żeby została – wybełtał. Zatkało mnie czy on w ogóle zdaje sobie sprawę co wygaduje, chciał zdradzić Shopie , a może już to zrobił. Ona była moją przyjaciółką tak jak on nie pozwolę by się krzywdzili, on ja kocha.
- Masz dziewczynę pamiętasz ? Wysoka śliczna brunetka z niebieskimi oczami ! przypomniałem mu.
- No i co skoro i tak nie mogę jej mieć , on ją skrzywdzi jeśli ja…
O czym on mówi , o kim ?  
Louis zasną a mi nie zostało nic prócz czekania na jego pobudkę, muszę się dowiedzieć o co chodzi .


Louis .
Obudziłem się z potężnym bólem głowy,  rozejrzałem się po pokoju, na fotelu spał Harry. Musiałem nieźle za balować wczoraj.
Usiadłem na łóżku , chciałem przypomnieć sobie wczorajszą noc  ale w głowie miałem tylko pustkę. 
- Harry ? wyszeptałem, chłopak natychmiastowo otworzył oczy, spojrzał na mnie z taką złością że miałem ochotę schować głowę  i poczekać aż sobie pójdzie, ale jestem dorosłym facetem, nie mogę bać się swojego przyjaciela.
- Zdajesz sobie z tego sprawę że prawie zdradziłeś Shopie ? a może to już zrobiłeś co ?
Ale jak to, przecież nigdy bym czegoś takiego nie zrobił, wysilałem się żeby cokolwiek sobie przypomnieć ale na marne. Harry widział chyba że nic nie pamiętam , opowiedział mi co wczoraj zrobiłem.
- A no i jeszcze jedno pytanie chyba najważniejsze … Kto chce skrzywdzić Shopie i dlaczego ?
Tomlinson ty pijacka paplo, no i co teraz przecież nie mogę go okłamać. Nie potrafię przecież !
Harry był moim najlepszym przyjacielem wiedział kiedy kłamię kiedy jestem smutny zły . Jego nie potrafię okłamać ale jak mam mu powiedzieć prawdę przecież sam się  jej boję. Ale razem może coś wymyślimy …
- No powiesz mi czy nie ?
- No dobra .
- Gary, ojciec  Nicol.  W zeszłym tygodniu tu przyszedł, powiedział że mam dać Shopie spokój, mam o niej zapomnieć, inaczej je zabije, jeśli on nie może ich mieć to ja też …
Harry wpatrywał się we mnie jak w dobry film.
Kocham te dwie kobiety, Nicol i Shopie, wiązałem z nimi poważne plany , miałem być ojcem . Teraz moje marzenia legły w gruzach nie mogę pozwolić na to żeby im coś się stało .
Harry wyciągną swojego  i phona  i przyłożył go do ucha.
- Nie odbiera – powiedział z przerażeniem na twarzy
- Kto ?
- Shopie idioto

Shopie
Obudził mnie dzwonek do drzwi, szybko zerwałam się z łóżka do kieszeni schowałam telefon i pobiegłam otworzyć, swoją drogą kto może być ? przecież dochodzi północ .
Otworzyłam i zobaczyłam jego, tak samo uśmiechniętego jak tamtego dnia.
Gary, mój największy koszmar który śnił mi się co noc przez dwa lata, i jedna scena powtarzająca się w kółko,  opuszczona fabryka, zimna podłoga, jego dotyk na moim ciele, mój krzyk, nie chciałam tego miałam tylko 15 lat, a on mnie zgwałcił .
- Cześć Shoo , dawno się nie widzieliśmy – mówił idąc w moją stronę, wiedziałam że przed nim nie ucieknę, zamknęłam oczy i powoli szłam do tyłu.
W pewnym momencie poczułam ból, uderzył mnie w brzuch.
- Grzeczna dziewczynka – wyszeptał do mojego ucha – Teraz pójdziesz ze mną .

Heej 
Dziękuję za wszystkie komentarze, i przepraszam że jest tak krótki i beznadziejny ;(

niedziela, 16 września 2012

XI co się z tobą dzieje ?

MUZYKA

Monotonia dnia codziennego.
Wstaję, parzę kawę i siadam na parapecie z telefonem i książką w ręce. I patrzę w deszczowy i zimny Londyn. Idzie zima...
Wszystko gdzieś uciekło , cała energia, całe szczęście. Dramatyzuję ? 
Właściwie to tak, ale przecież ja nigdy nie byłam osobą o mocnych nerwach. Zawsze byłam krucha psychicznie. 
Samotność , wiecie dlaczego tak się jej boję? Bo wiem jakie to straszne uczucie kiedy nie ma się do kogo przytulić, z kim porozmawiać... 
osiem lat temu obiecano mi że już nigdy nie będę sama że będę miała przy sobie dziecko, moje dziecko. 
Na początku to mnie przerażało, ale wystarczyło jedno spojrzenie w jej błękitne oczka... by ją pokochać.
I cały strach nikną, ona była dla mnie wszystkim, Nicol. 
Kubek z kawą przestał grzać moje dłonie, przetarłam ręką za parowane okna i uśmiechnęłam się na widok dwójki dzieci wracających ze szkoły. 
Mój brzuch nie chciał dać za wgraną domagał się jedzenia, ale przecież ja nie nie czuję głodu...
Zeszłam na dół do kuchni z lodówki wyciągnęłam dwie marchewki, chciałam je obrać ale nie pozwolił mi na to dzwonek do drzwi, szybko udałam się je otworzyć .
Przed drzwiami stała ona ...

Oczami Rose 
Siedziałam na ławce w parku czekając na Luka, czułam się co raz gorzej, byłam osłabiona, zdenerwowana i znowu straciłam na wadze. 
Po kilku minutach pojawił się Luck, ubrany w swój ulubiony dres i oczywiście na haju .
- Cześć, masz towar ? zapytałam zdenerwowana 
- Mam nawet coś ekstra mała 
- Dawaj !
- Spokojnie, Anfa i gratis po znajomości ecstasy
- Dzięki. 
Pożegnałam się i szybkim krokiem ruszyłam do domu. 
Szybko weszłam do swojego pokoju, biały proszek wysypałam na stolik i zażyłam go. 
Nareszcie ulga. 
Wyjęłam z szafki butelkę wódki, zrobiłam solidnego łyka by przyspieszyć działanie narkotyku i po chwili poczułam siłę do życia.
Ubrałam się w czarną sukienkę i buty na wysokim obcasie i wyszłam. Nie wiedziałam gdzie idę po co idę ale czułam się świetnie, ale pewnie nie na długo . 
Szłam ulicom i nagle przypomniałam sobie o ecstasach w mojej kieszeni, wyciągnęłam woreczek z tabletkami. 
Przecież nic się nie stanie jak zjem jedną czy dwie.
I nagle szum, wszystko za mgłą i straciłam kontrole nad swoim ciałem, upadłam na ziemię ...

Shopie.
Przed mną na kanapie siedziała rudowłosa dziewczyna w idealnie dopasowanej kremowej sukience. Nie przypominała dziewczyny którą znałam. Gdzie podziała się nie śmiała blondynka która uwielbiała czytać książki, uczyć się i grać na swojej gitarze Lucynie, zawsze była uśmiechnięta, wesoła i szalona .
A teraz przed mną siedziała kobieta bez żadnej skazy na twarzy, ideał.
Wbijała wzrok w swoją kawę, a w pokoju panowała niezręczna cisza, nie wiedziałam co powiedzieć, nie miałam z nią kontaktu od 9 lat, byłą moją najlepszą przyjaciółką, ale zapomniała o mnie kiedy wyjechała do Los Angeles.
- Kiedy tu szłam, nie robiłam sobie nadziej że nadal tu mieszkasz- nagle przerwała ciszę, jej głos był taki jak go zapamiętałam słodki z leciutką chrypką.
- A gdzie twoi rodzice ?
- Mieszkają w Liverpoolu
- Cały dom dla Ciebie
- Nie zupełnie, mam córkę
Dziewczyna spojrzała na mnie robiąc wielkie oczy ,
- Jak to ? ile ma lat ? gdzie jest chcę ją poznać ! mówiła entuzjastycznie
- Ma 8 lat, obawiam się że nie poznasz jej prędko... jest w śpiączce od prawie trzech miesięcy ...
- Przykro mi .
Bardzo długo rozmawiałyśmy, ale Alex musiała wracać do domu.
Cieszyłam się że mogłam z nią znowu porozmawiać, wróciły stare dobre czasy brakowało mi tego.
Dochodziła już godzina 22, poszłam do sypialni, włączyłam laptopa w celu sprawdzenia co dzieje się na świecie.
I moją uwagę przykuł nagłówek na pewnej stronie internetowej ' Louis Tomlinson co się z tobą dzieje ?' 
' Ostatnio pod clubem Lemon widziano Loisa Tomlinsona, wokalista nie wyglądał najlepiej, alkohol robi swoje. Chłopak wyprowadzany był z clubu przez ochroniarzy, spowodowane było to bójką !; 
Za niepokojona zachowaniem chłopaka zadzwoniłam do Harrego . 
Odebrał po pierwszym sygnale.
- Cześć Shopie ! 
- Hej Harry, co tam u was słychać ?
- Nie jest źle, jesteśmy zmęczeni ale dajemy radę 
- A co u Lou, nie odbiera od mnie telefonów ...?  
Cisza, w słuchawce słychać było tylko niespokojny oddech Harrego ...
- Harry co z Louisem ? 
- Nie wiem Shoo, dziwnie się zachowuje ....



Heej !
Nowy rozdział , co do niego, no ... tak jak wszystkie, nie jest najlepszy !
Dziękuję wam za te przemiłe komentarze ! <3
Kocham was ! :***

środa, 12 września 2012

Umieram z tęsknoty


http://www.youtube.com/watch?v=knG4FULN5Ug

To już jutro, zostanę sama, a wiecie przecież jak boję się samotności. Mój chłopak i przyjaciele jadą w rasę po Ameryce.
Siedziałam w salonie czytając książkę, w domu panował harmider, chłopcy biegali pakowali ostatnie rzeczy, a ja po prostu nie chciałam o tym myśleć.
W pewnym momencie poczułam przyjemne ciepełko na mojej szyi.
- Idziemy do naszego pokoju ? zamruczał jak malutki kotek. Motyli zaszalały w moim brzuszku.
- Zdecydowanie tak.
Weszłam do bardzo dobrze znanego mi pokoju, Lou przekręcił klucz w drzwiach i uśmiechną się cwaniacko. Podeszłam do niego, i złożyłam  pocałunek na jego ustach, Lou z początku był delikatny ale z czasem stał się brutalny i zachłanny, nie powiem że mi się to nie podobało, Tomo całował  moją szyję i z chodził coraz niżej.
Zagryzłam dolną wargę by powstrzymać jęk, Louis uśmiechną się i położył na łóżku pozbawiając mnie w tym samym czasie koszulki, całował mój brzuch, i po chwili byłam już w samej bieliźnie.
Uśmiechnęła się do niego zadziornie, po chwili przejmując inicjatywę, teraz to ja byłam ba górze i szybko pozbawiłam Tomlinsona ubrań. Nie długo po tym zrobiliśmy to...


Następnego dnia z samego rana obudziło nas dobijanie się do drzwi spojrzałam na zegarek dochodziła już godzina ... ósma ?!
- LOUIS WSTAWAJ ZA PÓŁ GODZINY JEDZIECIE !- wydarłam się jak najgłośniej potrafiłam, wyskoczyliśmy z łóżka jak poparzeni, zebrałam z podłogi wszystkie moje ubrania i szybko się ubrałam, mój chłopak robił to samo.
Spakowałam wszystkie swoje rzeczy, sprawdziłam czy Lou ma wszystko co będzie mu potrzebne i wyszłam przed dom. Stała tam cała piątka, do tego Rose i Daniel. Zeszłam po schodach na dół, przywitałam się z dziewczynami i spojrzałam na chłopaków. Czas się pożegnać, jako pierwszy podszedł do mnie Harry, przytulił mnie z całej siły i ucałował w czoło, po mimo tego że na początku nie darzyliśmy się wielką sympatią teraz jest dla mnie najlepszym przyjacielem .
- Nie imprezuj za dużo, a w razie kaca najlepsza woda z ogórków- za żartowałam, sama się zdziwiłam że było mnie jeszcze na to stać, bo w środku rozrywał mnie ból.
- Dzięki za cenne wskazówki- zaśmiał się
- Nie ma za co mój Carly i ... opiekuj się nim tam - powiedziałam cichutko.
- Obiecuję
Następny do żegnania stał Horan, ten wiecznie uśmiechnięty Irlandczyk zarażał pozytywnym myśleniem
- Do plecaka wpakowałam ci słodycze na drogę - powiedziałam, ucałowałam go w policzek i przytuliłam z całych sił, będzie mi brakować tego Słodziaka.
Kolejny był Zayn, uścisnęłam go mocno.
- Oh Zayn... uważaj na siebie tam...
- A ty tutaj
Zaraz po nim pojawił się Dady Direcioner
- Pilnuj tą gromadkę debli, nie daj im robić głupot
- Tak jest.
Uścisnęłam go.
No i przyszła kolej na ostatniego członka one direction, Lou. Chłopak chwycił moją dłoń i spojrzał w moje oczy. Po wstrzymywałam łzy.
- To tylko miesiąc, obiecuję będę dzwonił pisał jak tylko będę mógł, dbaj o siebie, i pamiętaj że cię kocham najmocniej na świecie- kiedy skończył mówić, pocałował mnie namiętnie.
Do nozdrzy wciągałam jego słodki zapach, który był moim powietrzem ostatni raz.
- Louis czas na nas - przerwał nam Paul.
- Kocham cię - wyszeptałam mu do ucha, uśmiechną się do mnie wszedł do samochodu.
Razem z Dan i Ros, odprowadzałyśmy wzrokiem znikający tuż za zakrętem czary van .


Wróciłam do domu, pustego, cichego nie pachnącego nim, mieszkałam tu tak długo a czułam się tak jak bym była tu pierwszy raz. Znowu było mi zimno i jedyne o czym marzyłam to gdzieś się schować, przespać cały ten miesiąc.Rzuciłam torebkę w kont, przebrałam się w stary dres i poszłam do mojej sypialni.
Na parapecie stał pół pełny kubek herbaty, ale już zimnej... zimne jak moje serce w tym momencie, jak moje dłonie i stopy.
Położyłam się w moim łóżku i przykryłam się kołdrom, do ręki chwyciłam swój telefon i napisałam smsa
" LOUIS JA UMIERAM Z TĘSKNOTY "




Heej
Ten rozdział jest nie najlepszy wiem, ale musicie mi wybaczyć .
Haha, najgorsza jest część gdzie Shoo i Lou się kochają sorry nie mam talentu do opisywania tego typu wydarzeń. A było mi to potrzebne .... ^^
Okeeej .
Liczę na komentarze pod tym rozdziałem, bo one mobilizują mnie do dalszych działań <3

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział : Samotność

MUSIC :C

Był zimny pochmurny poranek, Londyn wydawał się jeszcze śpiący. Z nieba leciała nie lubiana przez mnie ciecz. Wróciłam do domu, ale było mi w nim źle, tak cicho tak pustko, złe przeczucia nie dawały mi spokoju.
Usiadłam na parapecie w mojej sypialni, był szeroki i wygodny,moje ulubione miejsce w tym domu
Kubek z gorącom herbatą grzał moje zmarznięte ręce, czemu było mi tak zimno ?
 Czemu mi tak źle,to że nie czuję jego zapachu doprowadza mnie do szału. Uzależniłam się od niego, jego zapach dawał mi życie
Czasami wyobrażam sobie jak by było bez niego... i na pewno nie było by dobrze została bym sama.
Nie mogłam już dłużej tak siedzieć, kubek który do połowy był pełny pozostawiłam na parapecie.
Ubrałam stare trampki, kurtkę, czapkę i wyszłam. Nie wiedziałam gdzie mam iść, po co ?
Nie chciałam iść do chłopaków w takim stanie.
Samotność , cisza i spokój ? Royal Parks.
Na co dzień zatłoczony park, dzisiaj był prawie pusty. Usiadłam w moim ulubionym miejscu, przy malutkim jeziorku. Pamiętam dzień kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży, to tu przyszłam się wypłakać, to miejsce jako jedyne zna moją tajemnicę. Tamten okres był ciężki, miałam jedną przyjaciółkę, Alex. Wyjechała a ja zostałam tu sama jak palec, wpadłam w kłopoty i nie miałam komu o nich powiedzieć, byłam sama, teraz boję się samotności
Siedziałam tak kilka godzin, byłam przemoczona i zmarznięta. Jedyną rzeczą o jakiej marzyłam było wtulenie się w mojego chłopaka.
Nie obchodził mnie już mój wygląd, potrzebowałam go .
Po kilku minutach stałam już przed drzwiami domu moich przyjaciół. Zadzwoniłam na dzwonek, po chwili otworzyły się i przed mną stał uśmiechnięty Harry, na mój widok uśmiech z jego twarzy znikł
- Boże Shopie, co się stało ? zapytał przerażony
- Nic takiego, mogę wejść ?
- Oczywiście że tak
Weszłam do środka, i poczułam... Ten zapach który sprawia że wracają mi chęci do życia
- Lou, chodzi no tu szybko ! wydarł się loczek.
Po kilku sekundach moim oczom ukazał się nikt inny jak Louis Tomlinson. Podbiegłam do niego i wpadłam w jego ramiona, wtuliłam się w niego z całych sił.
- Lou, zabierz mnie do Ciebie do pokoju, proszę. Jest mi strasznie zimno- wyszeptała do jego ucha.
Chłopak chwycił moją dłoń, przyprawiając mnie o dreszcz. Szybko zabrał mnie do pokoju, spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach.
Nic nie mówił, wyciągną z szafy tylko jego ulubiony bawełniany sweter i spodnie dresowe.
- Przebierz się, ja pójdę zrobić Ci Herbatę- powiedział i po chwili znikną za drzwiami. Ściągnęłam z siebie mokre ubrań i ubrałam suche, pachnące moim szczęściem. Usiadłam skulona na fotelu, czekałam aż wróci i będę mogła się do niego przytulić.
Po chwili już stał obok mnie,  z dwoma kubkami ciepłego napoju. Postawił je na stoliczku który stał obok, fotela na którym siedziałam
- A teraz powiedz mi co się stało-  powiedział, widać było że się martwi.
- Mam gorszy dzień, nie chcę być sama. Lou ja się boję samotności-chłopak chwycił moją dłoń
- Nie musisz, ja zawsze będę blisko ciebie ...- przerwał i niepewnie spojrzał w moje oczy - Shopie nie wiem jak mam ci to powiedzieć ... za dwanaście dni wyjeżdżamy w trasę, nie będzie mnie miesiąc
ból.