czwartek, 22 listopada 2012

rozdział 21.Bay Shopie


Muzyka


W całym szpitalu panowała idealna cisza, wszystkie światła zostały już zgaszone, oprócz jednej sali.
Leżała w niej młoda dziewczyna, o kasztanowych włosach, i czekoladowych oczach, jej twarz w tym momencie była śnieżno biała. Nawet jej czerwone policzki wyblakły.
Dziewczyna walczyła o życie, choć szanse były niewielkie.
Jej chłopak Louis i wszyscy przyjaciele dzielnie czekali na wiadomość od lekarza. Ona zaś wiedziała że przegrywa walkę, ale pomimo to była szczęśliwa i spełniona. Wydała na świat ślicznego syna, najbardziej bolało ją to że nie zobaczy jak dorasta. Chciała zobaczyć jego pierwszy kroczek, ząbek chciała go dotkną chociaż przez jedne moment.
Shopie traciła ostatnie siły, resztkami sił uprosiła lekarza by zawołał na salę jej chłopaka, chciała go pożegnać.
Chłopak wszedł na salę, nie ukrywał łez, uklękną obok jej łóżka i mocno ścisną jej rękę, napawał się to chwilą która była ulotna i za chwilę miała się skończyć.
Serce dziewczyny cichło z każdą sekundą, oddech stawał się coraz płytszy.
  • -Shopie proszę nie zostawiaj mnie ! Wykrzyczał Louis, dziewczyna odochdziła
  • -Kocham cię Lou – powiedziała .
To były ostatnie słowa wypowiedziane przez Shopie Night. Lou pocałował jej jeszcze ciepłe usta i powolnym krokiem wyszedł na korytarz.
Ból sparaliżował jego ciało, jego umysł. Zsuną się na ziemię po gładkiej ścianie i nie był w stanie nic powiedzieć, wpatrywał się tylko w jeden punkt na ścianie i do końca nie dowierzał w to że jego ukochana nie żyje
Harry , Liam, Zayn Niall, Merry, Dan, Rose dobrze wiedzieli co się stało. Pogrążyli się w bólu, nieco mniejszym niż Lou, w końcu umarła duża cząstka niego.

[***]
Życie Louisa Tominosa i reszty zespołu odmieniło się na zawsze. Chłopak który był zawsze wesołym i pełnym życia człowiekiem stał się z dnia na dzień wrakiem człowieka.
Opiekowała się dziećmi jak najlepiej potrafił, widział w nich ich matkę.
Starsza córka Nicol często płakała, wtedy siadała u niego na kolanach mocno wtulała się w jego klatkę piersiową i mówiła jak bardzo tęskni.
On zaś w tym momencie starał się udawać silnego, a serce pękało na milion małych kawałeczków.
Dzień pogrzebu Shopie, Louis miał próbę samobójczą, chciał do niej dołączyć chciał być z nią ale nie udało się, jego najlepszy przyjaciel Harry znalazł go w porę.
po tym zdarzeniu zespół one direction zawiesił swoją działalność.
Tomlinson często wychodził na spacery z małym Tomasem, fani mijali go i składali kondolencje co przyprawiało go o dreszcze.
Sam do końca nie pogodził się z jej śmiercią, co dzień jezdził do jej domu siadał na parapecie w jej sypialni, w ręku trzymał kubek z zimną herbata który pozostawiła tam bardzo dawno
Zdarzało się mu zasypiać na łóżku które pomimo upływu czasu, nadal pachniało nią.

25 grudzień 2013 rok.
Louis

Miną rok, czy nauczyłem się żyć ? Nie jestem pewny, ale jest troszkę lepiej muszę przyznać że powoli zaczynam się uśmiechać.
Siedziałem w salonie w dom Harrego i Mery, no tak jesteście ciekawi co u nich ? Są szczęśliwą parą, Hazza zebrał się na odwagę i poprosił ja o rękę.
Daniell urodziła bliźniaki, dali im na imię Marck i Shopie, było mi z tego faktu troszkę głupio ale rozumiem chcieli ją jakoś zapamiętać .
Zayn i Rose nadal są razem, szczęśliwi.
Nawet Niall znalazł sowją miłość, prześliczną brunetkę o imieniu Amy
Jesteśmy jedną wielką rodziną.
  • -Pamiętacie jak Niall na urodzinach Liama zjadł tyle pizzy że rozbolał go brzuch ? Powiedział Harry
  • -Taak, chcieliśmy wzywać pogotowie, ale temu debilowi przeszło po godzinie i znowu opychał się żelkami – dokończył Zayn, rzucając w niego chipsem   







    Ostatni rozdział, płakałam jak go pisałam. 
    Taki był plan od samego początku, to nie miało być szczęśliwe opowiadanie, tu wszystko miało was zaskoczyć.
    Myślę że tak było, wkładałam wiele serca w pisanie tego opowiadania choć wiem że nie było fenomenem . 
    Ale ćwiczyłam i z czasem było co raz lepiej. Będę tęsknić za Shopie i Lou .
    Dziękuję wam wszystkim za  to że czytaliście te moje wypociny. 
    Joan i Dominika, wy dwie sprawiłyście że chciało mi się pisać ! 
    wasze komentarze zawsze wyróżniały się z pośród innych dziękuję z całego serca ! < 3
    Zapraszam was do czytania nowego opowiadania, jest zupełnie inne ale mam nadzieję że będzie się podobać tak samo jak to 

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 20. nie pewność

Muzyka

Święta,  nareszcie poznałam rodzinę Lou, jego mama była niesamowita tak jak on, miała jej oczy i uśmiech, Tata prze zabawny człowiek, siostry prze sympatyczne, Nicol od razu się z nimi zaprzyjaźniła.
Siedziałam w salonie, grzejąc się przy kominku, obok mnie siedziała Lottie, popijałyśmy kakao i obgadywałyśmy mojego boo bera. 
Zaśmiałam się na widok zdjęcia na którym Lou siedział na nocniku. Spojrzałam na swój wielki brzuch, moja mina zrzedła, bo ja nie zobaczę jak nasz mały bobas siada na nocniku.
- Wszystko w porządku ?zapytała Lottie
- Tak, troszkę się źle czuję, pójdę się położyć - powiedział i udałam się do naszej sypialni.
Skuliłam się na łóżku i cichutko szlochałam, zdarzało mi się to często.

Harry

Razem z Mery wybraliśmy się na spacer do parku, trzymałem jej dłoń co sprawiało że na mojej twarzy ciągle gościł uśmiech.
Byłem szczęśliwy, znalazłem swoje szczęście, przy niej świat wydawał się lepszy. Spojrzałem w jej błękitne oczy, były w kolorze oceanu.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz ? zapytała zauważając że ją obserwuje.
- Bo cię kocham - odpowiedziałem przyciągając ją do siebie i całując namiętnie w usta.
- Ja Ciebie też.
Robiło się zimno więc wróciliśmy do domu gdzie moja mama zrobiła nam gorącą czekoladę.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów.
Dochodziła godzina dwudziesta trzecia kiedy usłyszałem że mój telefon dzwoni.Na wyświetlaczu pojawił się numer Lou, pewnie dzwonił z życzeniami.
- Halo ?
- Harry, to już Shopie rodzi ! wyszlochał do słuchawki, kiedy to usłyszałem nie mogłem przełknąć śliny. Normalni ludzie by się cieszyli, ale dla nas oznaczało to żałobę
- Już do Cb jadę. - opowiedziałem.
Spojrzałem na moją dziewczynę która była zdezorientowana
- Shopie rodzi, muszę jechać wspierać Lou- wytłumaczyłem Mery
- Jadę z tobą
Uśmiechną  się do niej, i szybko wybiegliśmy z domu. Do Doncaster było kilka godzin drogi, jechałem z największą dozwolona prędkością.

Louis
Siedziałem w poczekalni, szczerze nie wiedziałem na co czekam, na jej śmierci ? mógłbym wrócić do domu, wrócić tu jutro, zabrać do domu nasze dziecko. Ale miałem nadzieję że będzie dobrze.
Usłyszałem że ktoś wchodzi do poczekalni, odwróciłem głowę i ujrzałem, Liama z Daniell, Zayna z Rose, i Nialla. Zrobiło mi się cieplej na sercu z myślą że są tutaj, że mnie wspierają. Wszyscy usiedli obok mnie, nikt nic nie mówił, wszyscy siedzieli w kompletnej ciszy, dziewczyny płakały, Liam bawił się telefonem Zayn i Niall przysypiali.
[***]
Dochodziła godzina druga kiedy na korytarzu staną Harry Mery. Wstałem z miejsca i po prostu się do niego przytuliłem, potrzebowałem tego.
- Będzie dobrze stary, damy radę - pocieszał mnie.
- Dzięki Harry - powiedziałem .
Drzwi sali w której była Shopie, otwarły się wyszła z nich pielęgniarka, na rękach miała moje dziecko
- Panie Tomlinson, gratuluję Syna - powiedziała i podała mi go na ręce.
Był taki malutki, parzył mnie swoimi czekoladowymi oczami, był tak nie wiarygodnie podobny do matki
- A co z moją dziewczyną ?
- Lekarze o nią walczą, proszę być dobrej myśli ...

hej 
Oto króciutki przed ostatni rozdział ;) 
Wiem miały być jeszcze trzy, ale niestety ;c 
przepraszam że krótki, ale ostatni chyba wam się spodoba xd
Dziękuję wam za wszystko :) 
Zapraszam na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję że spodoba wam się :) 


czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 19 Die For You


  1. Muzyka - I would Die For you 




Nie pozwolę jej odejść, za bardzo ją kocham. Już raz popełniłem błąd...
To było lato 2009, ona była moją pierwszą prawdziwą miłością, Victoria. Pojechaliśmy razem pod namiot, skończyło się to głupią kłótnią... tak za kończyliśmy nasz związek, dwa dni później zginęła w wypadku samochodowym. Długo nie mogłem dojść do siebie, dopiero gdy poznałem Dan, moje życie odzyskało sens.
Siedziałem przy jej łóżku mocno ściskając rękę, nic jej nie było ale ciąża była zagrożona.
Pomyślicie pewnie że jestem frajerem, moja dziewczyna mnie zdradza a ja mimo wszystko jestem blisko niej i martwię się dzieckiem... nie moim.
Powieki mulatki delikatnie drgnęły,i po chwili otworzyła oczy. Spojrzała na mnie, a z jej oczu wypłynęły łzy.
Nie mogłem patrzeć na jej łzy, chwyciłem jej rękę i powiedziałem
- Będzie dobrze, nie podamy się.
Zdziwiła się, jej oczy szeroko się otwarły
- Kocham cię, zawsze kochałam i będę kochać.

Shopie

Od kilku dni źle się czułam, nie mogłam wstać z łóżka, byłam za niepokojona o dziecko więc poprosiłam Louisa aby zabrał mnie do lekarza.
Weszliśmy do gabinetu, białe ściany przyprawiały mnie o dreszcze, lekarz zbliżył się do mnie i przyjaźnie się uśmiechną. Delikatnie jeździł po brzuchu urządzeniem do usg , z niepokojem spoglądał na ekran.
Nagle jego ręka zsunęła się z brzucha
- To nie możliwe - wyszeptał, spojrzał na mnie i na Louisa. - proszę tu poczekać
Znikną za drzwiami, nie miałam pojęcia o co może chodzić, leżałam niepokojąc się o moje dziecko.
Nagle do sali wszedł drugi lekarz, i uważnie wpatrywał się w ekran.
- Ma pani raka szpiku kostnego- powiedział z spokojem, moje serce przestało bić, łzy cisnęły się do oczu a siedzący obok Louis zdawał się być w innym lepszym świecie.
- Czy to zagraża mojemu dziecku ? zapytałam
- Płud rozwija się prawidłowo, ale jeśli będzie chciała pani donosić ciąże.... - przerwał. - istnieje tylko 30 procent szans na to że pani przeżyje, przeszczep szpiku jest potrzebny od zaraz, ale jest to nie możliwe w przypadku ciąży , proszę się zastanowić - powiadomił mnie i wszedł z sali.
Dlaczego moje życie nie może być po prostu normalne, wszystko wydawało się wracać do normy, Ja, Lou Nico i mały Josh mieliśmy stworzyć idealną rodzinę.
Kogo zabraknie na tym świecie mnie czy jego? odpowiedzi dla mnie była oczywista. Ręcznikiem papierowym starłam żel, którym został wysmarowany mój buch w trakcie usg.  Wstałam z kozetki, do ręki chwyciłam swoją torbę, Lou wrócił na ziemię i wyszliśmy z gabinetu.
W samochodzie panowała przerażająca cisza, natłok myśli nie dawała mi spokoju ciągle płakałam. Najprawdopodobniej zostały mi dwa miesiące życia, dwa miesiące z osobami które kocham. Pomyślicie pewnie że nie mam serca, chcę zostawić dwójkę dzieci pod opiekę Tomlinsonowi, ale on sobie poradzi a ja nie pogodziła bym się z myślą że zabiłam syna.
Zaparkowaliśmy pod hotelem i w takiej samej ciszy udaliśmy się do naszego apartamentu
Usiadłam na kanapie razem z moim chłopakiem, spojrzałam w jego smutne oczy, on wiedział co zamierzam, nie był głupi, dobrze mnie znał
- Jestem silna, dam radę... przeżyję - powiedziałam, chodzi sama w to nie wierzyłam.Czułam że coś mnie w środku skręca, i moje serce krzyczy.
-Zostawisz nas, ale ja bez ciebie nie będę tym samym człowiekiem, razem z tobą umrze pewna część mnie, moje serce nie pokocha nikogo tak bardzo jak ciebie.
- Będziesz tą samom osobą, dasz radę bez mnie ! Dasz ! Musisz dla naszych dzieci, ktoś musi się poświęcić ! - Krzyczałam, zalewają się łzami, upadłam na ziemię, i na klęczkach przeszłam do Lou by spojrzeć w jego oczy.
- Kocham cię, zawsze będę, nawet gdy mnie tu już nie będzie... będę cię kochać.
Chłopak podciągną mnie do góry, usadzając na swoich kolanach jak małą dziewczynkę, przytulił mnie mocno, i kołysał.
- Ja Ciebie też Kochałem, kocham i będę kochać - wyszeptał do mojego ucha.



Hej 
Zaskoczyłam was troszkę ?
Opowiadanie powoli dobiega do końca, myślę że jeszcze 3/4 rozdziały.  :) Wiem wiem szału nie ma, ale starałam się jak najszybciej napisać, za błędy przepraszam ale na szybko bo mam w weekend naukę ;) 

Proszę o komentarze, marzy mi się takie 20 ? xd Dacie radę sprawić że będę się uśmiechać ? 
Jedno opowiadanie się kończy ale następne zaczyna, myślę że wam się spodoba ! 
Pozdrawiam i całuję Tośka