Święta, nareszcie poznałam rodzinę Lou, jego mama była niesamowita tak jak on, miała jej oczy i uśmiech, Tata prze zabawny człowiek, siostry prze sympatyczne, Nicol od razu się z nimi zaprzyjaźniła.
Siedziałam w salonie, grzejąc się przy kominku, obok mnie siedziała Lottie, popijałyśmy kakao i obgadywałyśmy mojego boo bera.
Zaśmiałam się na widok zdjęcia na którym Lou siedział na nocniku. Spojrzałam na swój wielki brzuch, moja mina zrzedła, bo ja nie zobaczę jak nasz mały bobas siada na nocniku.
- Wszystko w porządku ?zapytała Lottie
- Tak, troszkę się źle czuję, pójdę się położyć - powiedział i udałam się do naszej sypialni.
Skuliłam się na łóżku i cichutko szlochałam, zdarzało mi się to często.
Harry
Razem z Mery wybraliśmy się na spacer do parku, trzymałem jej dłoń co sprawiało że na mojej twarzy ciągle gościł uśmiech.
Byłem szczęśliwy, znalazłem swoje szczęście, przy niej świat wydawał się lepszy. Spojrzałem w jej błękitne oczy, były w kolorze oceanu.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz ? zapytała zauważając że ją obserwuje.
- Bo cię kocham - odpowiedziałem przyciągając ją do siebie i całując namiętnie w usta.
- Ja Ciebie też.
Robiło się zimno więc wróciliśmy do domu gdzie moja mama zrobiła nam gorącą czekoladę.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów.
Dochodziła godzina dwudziesta trzecia kiedy usłyszałem że mój telefon dzwoni.Na wyświetlaczu pojawił się numer Lou, pewnie dzwonił z życzeniami.
- Halo ?
- Harry, to już Shopie rodzi ! wyszlochał do słuchawki, kiedy to usłyszałem nie mogłem przełknąć śliny. Normalni ludzie by się cieszyli, ale dla nas oznaczało to żałobę
- Już do Cb jadę. - opowiedziałem.
Spojrzałem na moją dziewczynę która była zdezorientowana
- Shopie rodzi, muszę jechać wspierać Lou- wytłumaczyłem Mery
- Jadę z tobą
Uśmiechną się do niej, i szybko wybiegliśmy z domu. Do Doncaster było kilka godzin drogi, jechałem z największą dozwolona prędkością.
Louis
Siedziałem w poczekalni, szczerze nie wiedziałem na co czekam, na jej śmierci ? mógłbym wrócić do domu, wrócić tu jutro, zabrać do domu nasze dziecko. Ale miałem nadzieję że będzie dobrze.
Usłyszałem że ktoś wchodzi do poczekalni, odwróciłem głowę i ujrzałem, Liama z Daniell, Zayna z Rose, i Nialla. Zrobiło mi się cieplej na sercu z myślą że są tutaj, że mnie wspierają. Wszyscy usiedli obok mnie, nikt nic nie mówił, wszyscy siedzieli w kompletnej ciszy, dziewczyny płakały, Liam bawił się telefonem Zayn i Niall przysypiali.
[***]
Dochodziła godzina druga kiedy na korytarzu staną Harry Mery. Wstałem z miejsca i po prostu się do niego przytuliłem, potrzebowałem tego.
- Będzie dobrze stary, damy radę - pocieszał mnie.
- Dzięki Harry - powiedziałem .
Drzwi sali w której była Shopie, otwarły się wyszła z nich pielęgniarka, na rękach miała moje dziecko
- Panie Tomlinson, gratuluję Syna - powiedziała i podała mi go na ręce.
Był taki malutki, parzył mnie swoimi czekoladowymi oczami, był tak nie wiarygodnie podobny do matki
- A co z moją dziewczyną ?
- Lekarze o nią walczą, proszę być dobrej myśli ...
- Wszystko w porządku ?zapytała Lottie
- Tak, troszkę się źle czuję, pójdę się położyć - powiedział i udałam się do naszej sypialni.
Skuliłam się na łóżku i cichutko szlochałam, zdarzało mi się to często.
Harry
Razem z Mery wybraliśmy się na spacer do parku, trzymałem jej dłoń co sprawiało że na mojej twarzy ciągle gościł uśmiech.
Byłem szczęśliwy, znalazłem swoje szczęście, przy niej świat wydawał się lepszy. Spojrzałem w jej błękitne oczy, były w kolorze oceanu.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz ? zapytała zauważając że ją obserwuje.
- Bo cię kocham - odpowiedziałem przyciągając ją do siebie i całując namiętnie w usta.
- Ja Ciebie też.
Robiło się zimno więc wróciliśmy do domu gdzie moja mama zrobiła nam gorącą czekoladę.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów.
Dochodziła godzina dwudziesta trzecia kiedy usłyszałem że mój telefon dzwoni.Na wyświetlaczu pojawił się numer Lou, pewnie dzwonił z życzeniami.
- Halo ?
- Harry, to już Shopie rodzi ! wyszlochał do słuchawki, kiedy to usłyszałem nie mogłem przełknąć śliny. Normalni ludzie by się cieszyli, ale dla nas oznaczało to żałobę
- Już do Cb jadę. - opowiedziałem.
Spojrzałem na moją dziewczynę która była zdezorientowana
- Shopie rodzi, muszę jechać wspierać Lou- wytłumaczyłem Mery
- Jadę z tobą
Uśmiechną się do niej, i szybko wybiegliśmy z domu. Do Doncaster było kilka godzin drogi, jechałem z największą dozwolona prędkością.
Louis
Siedziałem w poczekalni, szczerze nie wiedziałem na co czekam, na jej śmierci ? mógłbym wrócić do domu, wrócić tu jutro, zabrać do domu nasze dziecko. Ale miałem nadzieję że będzie dobrze.
Usłyszałem że ktoś wchodzi do poczekalni, odwróciłem głowę i ujrzałem, Liama z Daniell, Zayna z Rose, i Nialla. Zrobiło mi się cieplej na sercu z myślą że są tutaj, że mnie wspierają. Wszyscy usiedli obok mnie, nikt nic nie mówił, wszyscy siedzieli w kompletnej ciszy, dziewczyny płakały, Liam bawił się telefonem Zayn i Niall przysypiali.
[***]
Dochodziła godzina druga kiedy na korytarzu staną Harry Mery. Wstałem z miejsca i po prostu się do niego przytuliłem, potrzebowałem tego.
- Będzie dobrze stary, damy radę - pocieszał mnie.
- Dzięki Harry - powiedziałem .
Drzwi sali w której była Shopie, otwarły się wyszła z nich pielęgniarka, na rękach miała moje dziecko
- Panie Tomlinson, gratuluję Syna - powiedziała i podała mi go na ręce.
Był taki malutki, parzył mnie swoimi czekoladowymi oczami, był tak nie wiarygodnie podobny do matki
- A co z moją dziewczyną ?
- Lekarze o nią walczą, proszę być dobrej myśli ...
hej
Oto króciutki przed ostatni rozdział ;)
Wiem miały być jeszcze trzy, ale niestety ;c
przepraszam że krótki, ale ostatni chyba wam się spodoba xd
Dziękuję wam za wszystko :)
Zapraszam na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję że spodoba wam się :)
nkbfafhllfsak *_______* Sophie żyj! Ona da sobie rade, ona da sobie rade, ona da sobie rade. Nie, nie, nie. Ja nie widze żadnego innego wyjścia. Ona musi żyć bo ma dla kogo i wgl. Znowu rycze noo ;__;
OdpowiedzUsuńMery <3 moja przyjaciółka ma tak na imie ;3 tzn. Marysia, ale dla mnie to Mery ;P Przedostatni.. jak to dramatycznie brzmi! Nigdy nie lubie momentu kiedy zostaje mi jeden rozdział, ale ciesze sie że od razu dostane nową "książke"
Niemoge sie już doczekać!
xx Dominika ;3
Och Dominiko, cieszę się na twój komentarz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za te wszystkie komentarze ;**
Omomomom.... zajebisty jak moja ty mordeczko:*
OdpowiedzUsuńLoffciam cię <3
Ja Cb też <3 Luuul
UsuńDziękuję moja psujo xd
Jak ty moja ty mordeczko
UsuńKurcze czemu taki króciutki? :(
OdpowiedzUsuńPowiem tak: Mimo, że to chyba twój najkrótszy rozdział w tym opowiadaniu to bardzo mi się spodobał.
Pewnie gdyby nie to, że padam na klawiaturę to bym się rozryczała, ale nawet na to nie mam siły. (Dużo nauki i nie mam siły się nawet rozpisywać. Wybacz ;*)
Czekam na następny i oczywiście będę czytać twoje kolejne dzieło sztuki jakim na pewno okaże się nowe opowiadanie. [Ale to od jutra, ewentualnie soboty ;)]
Pozdrawiam, Joan ;*
Rozumiem cię, też jestem wykończona, testy ! ; **
UsuńDziękuję ,<3
o mój boże *.*
OdpowiedzUsuńpłakać mi się chce nie wiem czemu ;*
kocham to twoje opowiadanie i niech ona żyje.
zapraszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
a no i oczywiście będę czytać nowe opowiadanie...