czwartek, 22 listopada 2012

rozdział 21.Bay Shopie


Muzyka


W całym szpitalu panowała idealna cisza, wszystkie światła zostały już zgaszone, oprócz jednej sali.
Leżała w niej młoda dziewczyna, o kasztanowych włosach, i czekoladowych oczach, jej twarz w tym momencie była śnieżno biała. Nawet jej czerwone policzki wyblakły.
Dziewczyna walczyła o życie, choć szanse były niewielkie.
Jej chłopak Louis i wszyscy przyjaciele dzielnie czekali na wiadomość od lekarza. Ona zaś wiedziała że przegrywa walkę, ale pomimo to była szczęśliwa i spełniona. Wydała na świat ślicznego syna, najbardziej bolało ją to że nie zobaczy jak dorasta. Chciała zobaczyć jego pierwszy kroczek, ząbek chciała go dotkną chociaż przez jedne moment.
Shopie traciła ostatnie siły, resztkami sił uprosiła lekarza by zawołał na salę jej chłopaka, chciała go pożegnać.
Chłopak wszedł na salę, nie ukrywał łez, uklękną obok jej łóżka i mocno ścisną jej rękę, napawał się to chwilą która była ulotna i za chwilę miała się skończyć.
Serce dziewczyny cichło z każdą sekundą, oddech stawał się coraz płytszy.
  • -Shopie proszę nie zostawiaj mnie ! Wykrzyczał Louis, dziewczyna odochdziła
  • -Kocham cię Lou – powiedziała .
To były ostatnie słowa wypowiedziane przez Shopie Night. Lou pocałował jej jeszcze ciepłe usta i powolnym krokiem wyszedł na korytarz.
Ból sparaliżował jego ciało, jego umysł. Zsuną się na ziemię po gładkiej ścianie i nie był w stanie nic powiedzieć, wpatrywał się tylko w jeden punkt na ścianie i do końca nie dowierzał w to że jego ukochana nie żyje
Harry , Liam, Zayn Niall, Merry, Dan, Rose dobrze wiedzieli co się stało. Pogrążyli się w bólu, nieco mniejszym niż Lou, w końcu umarła duża cząstka niego.

[***]
Życie Louisa Tominosa i reszty zespołu odmieniło się na zawsze. Chłopak który był zawsze wesołym i pełnym życia człowiekiem stał się z dnia na dzień wrakiem człowieka.
Opiekowała się dziećmi jak najlepiej potrafił, widział w nich ich matkę.
Starsza córka Nicol często płakała, wtedy siadała u niego na kolanach mocno wtulała się w jego klatkę piersiową i mówiła jak bardzo tęskni.
On zaś w tym momencie starał się udawać silnego, a serce pękało na milion małych kawałeczków.
Dzień pogrzebu Shopie, Louis miał próbę samobójczą, chciał do niej dołączyć chciał być z nią ale nie udało się, jego najlepszy przyjaciel Harry znalazł go w porę.
po tym zdarzeniu zespół one direction zawiesił swoją działalność.
Tomlinson często wychodził na spacery z małym Tomasem, fani mijali go i składali kondolencje co przyprawiało go o dreszcze.
Sam do końca nie pogodził się z jej śmiercią, co dzień jezdził do jej domu siadał na parapecie w jej sypialni, w ręku trzymał kubek z zimną herbata który pozostawiła tam bardzo dawno
Zdarzało się mu zasypiać na łóżku które pomimo upływu czasu, nadal pachniało nią.

25 grudzień 2013 rok.
Louis

Miną rok, czy nauczyłem się żyć ? Nie jestem pewny, ale jest troszkę lepiej muszę przyznać że powoli zaczynam się uśmiechać.
Siedziałem w salonie w dom Harrego i Mery, no tak jesteście ciekawi co u nich ? Są szczęśliwą parą, Hazza zebrał się na odwagę i poprosił ja o rękę.
Daniell urodziła bliźniaki, dali im na imię Marck i Shopie, było mi z tego faktu troszkę głupio ale rozumiem chcieli ją jakoś zapamiętać .
Zayn i Rose nadal są razem, szczęśliwi.
Nawet Niall znalazł sowją miłość, prześliczną brunetkę o imieniu Amy
Jesteśmy jedną wielką rodziną.
  • -Pamiętacie jak Niall na urodzinach Liama zjadł tyle pizzy że rozbolał go brzuch ? Powiedział Harry
  • -Taak, chcieliśmy wzywać pogotowie, ale temu debilowi przeszło po godzinie i znowu opychał się żelkami – dokończył Zayn, rzucając w niego chipsem   







    Ostatni rozdział, płakałam jak go pisałam. 
    Taki był plan od samego początku, to nie miało być szczęśliwe opowiadanie, tu wszystko miało was zaskoczyć.
    Myślę że tak było, wkładałam wiele serca w pisanie tego opowiadania choć wiem że nie było fenomenem . 
    Ale ćwiczyłam i z czasem było co raz lepiej. Będę tęsknić za Shopie i Lou .
    Dziękuję wam wszystkim za  to że czytaliście te moje wypociny. 
    Joan i Dominika, wy dwie sprawiłyście że chciało mi się pisać ! 
    wasze komentarze zawsze wyróżniały się z pośród innych dziękuję z całego serca ! < 3
    Zapraszam was do czytania nowego opowiadania, jest zupełnie inne ale mam nadzieję że będzie się podobać tak samo jak to 

czwartek, 15 listopada 2012

Rozdział 20. nie pewność

Muzyka

Święta,  nareszcie poznałam rodzinę Lou, jego mama była niesamowita tak jak on, miała jej oczy i uśmiech, Tata prze zabawny człowiek, siostry prze sympatyczne, Nicol od razu się z nimi zaprzyjaźniła.
Siedziałam w salonie, grzejąc się przy kominku, obok mnie siedziała Lottie, popijałyśmy kakao i obgadywałyśmy mojego boo bera. 
Zaśmiałam się na widok zdjęcia na którym Lou siedział na nocniku. Spojrzałam na swój wielki brzuch, moja mina zrzedła, bo ja nie zobaczę jak nasz mały bobas siada na nocniku.
- Wszystko w porządku ?zapytała Lottie
- Tak, troszkę się źle czuję, pójdę się położyć - powiedział i udałam się do naszej sypialni.
Skuliłam się na łóżku i cichutko szlochałam, zdarzało mi się to często.

Harry

Razem z Mery wybraliśmy się na spacer do parku, trzymałem jej dłoń co sprawiało że na mojej twarzy ciągle gościł uśmiech.
Byłem szczęśliwy, znalazłem swoje szczęście, przy niej świat wydawał się lepszy. Spojrzałem w jej błękitne oczy, były w kolorze oceanu.
- Dlaczego tak mi się przyglądasz ? zapytała zauważając że ją obserwuje.
- Bo cię kocham - odpowiedziałem przyciągając ją do siebie i całując namiętnie w usta.
- Ja Ciebie też.
Robiło się zimno więc wróciliśmy do domu gdzie moja mama zrobiła nam gorącą czekoladę.
Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów.
Dochodziła godzina dwudziesta trzecia kiedy usłyszałem że mój telefon dzwoni.Na wyświetlaczu pojawił się numer Lou, pewnie dzwonił z życzeniami.
- Halo ?
- Harry, to już Shopie rodzi ! wyszlochał do słuchawki, kiedy to usłyszałem nie mogłem przełknąć śliny. Normalni ludzie by się cieszyli, ale dla nas oznaczało to żałobę
- Już do Cb jadę. - opowiedziałem.
Spojrzałem na moją dziewczynę która była zdezorientowana
- Shopie rodzi, muszę jechać wspierać Lou- wytłumaczyłem Mery
- Jadę z tobą
Uśmiechną  się do niej, i szybko wybiegliśmy z domu. Do Doncaster było kilka godzin drogi, jechałem z największą dozwolona prędkością.

Louis
Siedziałem w poczekalni, szczerze nie wiedziałem na co czekam, na jej śmierci ? mógłbym wrócić do domu, wrócić tu jutro, zabrać do domu nasze dziecko. Ale miałem nadzieję że będzie dobrze.
Usłyszałem że ktoś wchodzi do poczekalni, odwróciłem głowę i ujrzałem, Liama z Daniell, Zayna z Rose, i Nialla. Zrobiło mi się cieplej na sercu z myślą że są tutaj, że mnie wspierają. Wszyscy usiedli obok mnie, nikt nic nie mówił, wszyscy siedzieli w kompletnej ciszy, dziewczyny płakały, Liam bawił się telefonem Zayn i Niall przysypiali.
[***]
Dochodziła godzina druga kiedy na korytarzu staną Harry Mery. Wstałem z miejsca i po prostu się do niego przytuliłem, potrzebowałem tego.
- Będzie dobrze stary, damy radę - pocieszał mnie.
- Dzięki Harry - powiedziałem .
Drzwi sali w której była Shopie, otwarły się wyszła z nich pielęgniarka, na rękach miała moje dziecko
- Panie Tomlinson, gratuluję Syna - powiedziała i podała mi go na ręce.
Był taki malutki, parzył mnie swoimi czekoladowymi oczami, był tak nie wiarygodnie podobny do matki
- A co z moją dziewczyną ?
- Lekarze o nią walczą, proszę być dobrej myśli ...

hej 
Oto króciutki przed ostatni rozdział ;) 
Wiem miały być jeszcze trzy, ale niestety ;c 
przepraszam że krótki, ale ostatni chyba wam się spodoba xd
Dziękuję wam za wszystko :) 
Zapraszam na moje nowe opowiadanie, mam nadzieję że spodoba wam się :) 


czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 19 Die For You


  1. Muzyka - I would Die For you 




Nie pozwolę jej odejść, za bardzo ją kocham. Już raz popełniłem błąd...
To było lato 2009, ona była moją pierwszą prawdziwą miłością, Victoria. Pojechaliśmy razem pod namiot, skończyło się to głupią kłótnią... tak za kończyliśmy nasz związek, dwa dni później zginęła w wypadku samochodowym. Długo nie mogłem dojść do siebie, dopiero gdy poznałem Dan, moje życie odzyskało sens.
Siedziałem przy jej łóżku mocno ściskając rękę, nic jej nie było ale ciąża była zagrożona.
Pomyślicie pewnie że jestem frajerem, moja dziewczyna mnie zdradza a ja mimo wszystko jestem blisko niej i martwię się dzieckiem... nie moim.
Powieki mulatki delikatnie drgnęły,i po chwili otworzyła oczy. Spojrzała na mnie, a z jej oczu wypłynęły łzy.
Nie mogłem patrzeć na jej łzy, chwyciłem jej rękę i powiedziałem
- Będzie dobrze, nie podamy się.
Zdziwiła się, jej oczy szeroko się otwarły
- Kocham cię, zawsze kochałam i będę kochać.

Shopie

Od kilku dni źle się czułam, nie mogłam wstać z łóżka, byłam za niepokojona o dziecko więc poprosiłam Louisa aby zabrał mnie do lekarza.
Weszliśmy do gabinetu, białe ściany przyprawiały mnie o dreszcze, lekarz zbliżył się do mnie i przyjaźnie się uśmiechną. Delikatnie jeździł po brzuchu urządzeniem do usg , z niepokojem spoglądał na ekran.
Nagle jego ręka zsunęła się z brzucha
- To nie możliwe - wyszeptał, spojrzał na mnie i na Louisa. - proszę tu poczekać
Znikną za drzwiami, nie miałam pojęcia o co może chodzić, leżałam niepokojąc się o moje dziecko.
Nagle do sali wszedł drugi lekarz, i uważnie wpatrywał się w ekran.
- Ma pani raka szpiku kostnego- powiedział z spokojem, moje serce przestało bić, łzy cisnęły się do oczu a siedzący obok Louis zdawał się być w innym lepszym świecie.
- Czy to zagraża mojemu dziecku ? zapytałam
- Płud rozwija się prawidłowo, ale jeśli będzie chciała pani donosić ciąże.... - przerwał. - istnieje tylko 30 procent szans na to że pani przeżyje, przeszczep szpiku jest potrzebny od zaraz, ale jest to nie możliwe w przypadku ciąży , proszę się zastanowić - powiadomił mnie i wszedł z sali.
Dlaczego moje życie nie może być po prostu normalne, wszystko wydawało się wracać do normy, Ja, Lou Nico i mały Josh mieliśmy stworzyć idealną rodzinę.
Kogo zabraknie na tym świecie mnie czy jego? odpowiedzi dla mnie była oczywista. Ręcznikiem papierowym starłam żel, którym został wysmarowany mój buch w trakcie usg.  Wstałam z kozetki, do ręki chwyciłam swoją torbę, Lou wrócił na ziemię i wyszliśmy z gabinetu.
W samochodzie panowała przerażająca cisza, natłok myśli nie dawała mi spokoju ciągle płakałam. Najprawdopodobniej zostały mi dwa miesiące życia, dwa miesiące z osobami które kocham. Pomyślicie pewnie że nie mam serca, chcę zostawić dwójkę dzieci pod opiekę Tomlinsonowi, ale on sobie poradzi a ja nie pogodziła bym się z myślą że zabiłam syna.
Zaparkowaliśmy pod hotelem i w takiej samej ciszy udaliśmy się do naszego apartamentu
Usiadłam na kanapie razem z moim chłopakiem, spojrzałam w jego smutne oczy, on wiedział co zamierzam, nie był głupi, dobrze mnie znał
- Jestem silna, dam radę... przeżyję - powiedziałam, chodzi sama w to nie wierzyłam.Czułam że coś mnie w środku skręca, i moje serce krzyczy.
-Zostawisz nas, ale ja bez ciebie nie będę tym samym człowiekiem, razem z tobą umrze pewna część mnie, moje serce nie pokocha nikogo tak bardzo jak ciebie.
- Będziesz tą samom osobą, dasz radę bez mnie ! Dasz ! Musisz dla naszych dzieci, ktoś musi się poświęcić ! - Krzyczałam, zalewają się łzami, upadłam na ziemię, i na klęczkach przeszłam do Lou by spojrzeć w jego oczy.
- Kocham cię, zawsze będę, nawet gdy mnie tu już nie będzie... będę cię kochać.
Chłopak podciągną mnie do góry, usadzając na swoich kolanach jak małą dziewczynkę, przytulił mnie mocno, i kołysał.
- Ja Ciebie też Kochałem, kocham i będę kochać - wyszeptał do mojego ucha.



Hej 
Zaskoczyłam was troszkę ?
Opowiadanie powoli dobiega do końca, myślę że jeszcze 3/4 rozdziały.  :) Wiem wiem szału nie ma, ale starałam się jak najszybciej napisać, za błędy przepraszam ale na szybko bo mam w weekend naukę ;) 

Proszę o komentarze, marzy mi się takie 20 ? xd Dacie radę sprawić że będę się uśmiechać ? 
Jedno opowiadanie się kończy ale następne zaczyna, myślę że wam się spodoba ! 
Pozdrawiam i całuję Tośka 

środa, 31 października 2012

Rozdział 18. Złamane serce, kto je po skleja ?

Muzyka


Do torby pakowałam ostatnie rzeczy, nie planuję długiej podróży. Muszę porozmawiać z Liamem.
Spojrzałam na zegarek, dochodziła godzina czternasta, taksówka stała już przed domem, chwyciłam rączkę walizki i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi. Kierowca był bardzo miły i włożył moją walizkę do bagażnika i po chwili byliśmy już w drodze na lotnisko.
Moje myśli krążyły w ciąż w okuł Liama, jak mu to powiem, jak spojrzę mu w oczy jak on za reaguje. Jak mogłam być tak bez myślna, dlaczego przespałam się wtedy z Markusem. Chwila słabości za którą będę płacić do końca życia.
Pamiętam ten dzień kiedy pierwszy raz zobaczyłam Payn'a, razem z chłopakami mieli próbę przed występem, nasza grupa taneczna też. Ale to on przyciągną moją uwagę, wydawał się być odpowiedzialnym chłopakiem. Następnego dnia podszedł do mnie i zapytał dlaczego tak mu się przyglądam, zrobiłam się czerwona jak burak, ' jesteś urocza, pójdziesz ze mną na kawę ? ' to był początek naszej miłości, którą ja wystawiłam na próbę.
Dojechałam na lotnisko, i powolnym, pozbawionym życia krokiem ruszyłam ku odprawie.
Huk który panował na lotnisku doprowadzał mnie do szału, ludzie krzyczeli, płakali, śmiali się, ja natomiast stałam po środku ogromnej sami, niczym posąg.
Zajęłam swoje miejsce, fotek był wygodny, miejsce pod oknem bardzo mi odpowiadało, oparłam głowę na szybie, zamknęłam oczy i czekałam na wylot.

- Halo proszę pani, proszę się obudzić, jesteśmy na miejscu -usłyszałam damski głos i niepewnie otworzyłam oczy, nad mną stała wiecznie uśmiechnięta stewardessa.
- Dziękuję , już idę.

Zabrałam swój bagaż, rozejrzałam się do koła, pod szklanymi drzwiami stał w kapturze na głowie, z okularami przeciwsłonecznymi na oczach  Liam. Wzięłam głęboki wdech i ruszyłam w jego stronę.
Na mój widok uśmiechną się szeroko, szkoda tylko że przez mnie nie długo będzie miał złamane serce
- Cześć Kochanie - powiedział, delikatnym, słodkim głosem, niczym anioł. A ja jak słup soli stałam i z trudem wydobyłam z siebie ciche - hej- chłopak przytulił mnie i wyszliśmy z zatłoczonej hali lotniska.

W pokoju hotelowym Liama czekali na nas wszyscy, przywitałam się. Spojrzałam na okrąglutki brzuszek Shopie, poczułam że moje policzki robią się mokre, wycofałam się do drzwi i szybko wyszłam na korytarz, usiadłam na ziemi, chciałam krzyczeć, ona była taka szczęśliwa. Ona i Louis stworzą idealną rodzinę.
Po chwili obok mnie był mój chłopak, usiadł obok mnie chwycił moją rękę.
- Co się dzieje ?
Nic nie odpowiedziałam, nie chciałam jeszcze mu mówić, miałam nadzieję że będzie mój jeszcze kilka dni.
- Przecież widzę że coś jest nie tak , mi możesz powiedzieć wszystko ...
- Jestem w ciąży - powiedziałam a z moich oczu wypłyną potok łez. - ale to nie jest twoje dziecko - dokończyłam. Spojrzałam na Payna jego oczy zaszliły się. Wstał z ziemi, i spojrzał na mnie z pogardą i znikną na końcu korytarza.

oczyma Liama
Tak bardzo ja kocham, zawsze była dla mnie najważniejsza, każdą trasę przeżywałem ból związany z rozstaniem. To była moja wina, byłem gwiazdą, za mało czasu jej poświęcałem i dlatego mnie zdradziła.
Zdrada, dziecko, zdrad. To błądziło po mojej głowie od kilku godzin. Po mimo tego że moje serce rozpadło się na kilka tysięcy kawałeczków, wierzyłem że da się je jeszcze posklejać.

Wszedłem do pokoju, ona tam siedziała na miękkim fotelu, jej głowa odwrócona była w stronę okna.
- Chyba musimy pogadać- powiedziałem stanowczo.
Spojrzała na mnie, i ujrzałem jej popuchnięte oczy, i poczochrane włosy.
- Liam, wiesz że cię kocham, to stało się pod chwilą słabości, tak bardzo za tobą tęskniłam ...
- Że wskoczyłaś do łóżka innemu facetowi ? powiedziałem z pogardą
- Tak, ale to nie zmienia faktu że jesteś dla mnie najważniejszy. Wiem że wszystko spierdoliłam, przepraszam że musisz mnie oglądać, ale obiecuję jutro zniknę...- powiedziała wstając z fotela, szybkim krokiem ruszyła do drzwi, nacisnęła klamkę upadając na ziemię, podbiegłem do niej, była nieprzytomna


hej 
Rozdział napisany na szybko, jutro jadę do rodziny więc nie będzie kiedy dodać. 
Proszę komentujcie i wybaczcie tą totalną beznadzieję :) Pozdrawiam Tosia ;)

czwartek, 25 października 2012

Rozdział XVII - Kocham cię Harry



Wbiegłem do hotelowego pokoju, ona leżała nieruchomo na łóżku. Obok niej siedziała przerażona Shopie
- Proszę, zostaw nas samych - poprosiłem ją, a ona wyszła bez słowa, mam nadzieję że nie ma mi tego za złe.  Po prostu chciałem żeby nałóg Rose został naszą tajemnicom.
Dziewczyna na mój widok delikatnie podniosła kąciki ust.
Była cała mokra od potu i nadal nie była w stanie podnieś głowy, bez wymiotów. Z wielką boleścią oglądałem jej cierpienie, ale to nie pierwszy raz, to już trzecia w tym tygodniu taka sytuacja.
Czytałem w internecie, że dzieje się tak prawdopodobnie dlatego że organizm oczyszcza się z tego świństwa.
Robiło się już późno, Rose poprosiła mnie bym zaprowadził ją do łazienki, pod prysznic.
Pomogłem jej zdjąć ubrania, następnie wejść do wanny,  umyłem staranie jej ciało. Ona sama nie była w stanie.
Otarłem jej ciało ręcznikiem, ubrałem w jedwabną piżamę i położyłem do łóżka.
 - Kocham cię - wyszeptała, ucałowałem jej czoło - Ja Cibie też - odpowiedziałem .

Daniell
Wymioty nie ustępowały, a do tego miałam zachcianki, byłam przerażona. Bałam się że to ciąża. Pobiegłam do pobliskiej Aptetki i zakupiłam dwa testy ciążowe.
Wróciłam do domu, robiłam oby dwa by mieć pewność.
Pięć minut... ciągnęło się w nie skończoność.  I po chwili zapikał stoper mojego telefonu, nie pewnie spojrzałam i natychmiast zalałam się łzami, test był pozytywny...
Ale ja ... nie chcę dziecka nie teraz, to nie możliwe.
A co najgorsze to nie dziecko Liama...

Shopie
Bobas nie dawał mi sie tej nocy wyspać, chyba domagał się jedzenia. Otworzyłam oczy i spojrzałam na stolik nocny, leżały na nim tylko gumy do żucia i butelka wody. Prychnęłam niezadowolona i oparłam się o za główek łóżka, i nie pewnie budziłam Lou.
- Lou kochanie ... - chłopak przetarł oczy i spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, pogłaskałam mój brzuszek i spojrzałam na mojego chłopaka.
- Mały domaga się jedzenia
Lou, marudnie wypełzał z łóżka i zadzwonił do hotelowej obsługi, po chwili przed naszymi drzwiami kelner z wózkiem pełnym jedzenia
- Proszę to dla was, ale dajcie mi spać - powiedział całując mnie w czoło, i po chwili już spał.
Ten mały będzie piłkarzem, lubi dużo jeść...
Harry
- Nie nie obudziłaś mnie - powiedziałem do telefonu - już dawno wstałem
- Cieszę się, jak się spało ?- zapytała swoim słodkim głosikiem
- Źle bo bez Ciebie
- Przykro mi, ja też tęsknię
- Kiedy przyjedziesz, Shopi też chce cię zobaczyć
- Może w przyszłym tygodniu, ale teraz kończę bo zbieram się na zajęcia
- Kocham cię - powiedziałem
- Ja Ciebie też Curly - powiedziała rozłączając się -





Hej
przepraszam za poprzedni rozdział, wiem był fatalny ! Spowodowane było to moim nastrojem ;)
Ten też nie jest genialny ale lepszy :))
dziękuję wam że jesteście i czytacie :)
Pozdrawiam Tośka 

niedziela, 21 października 2012

Miss you XVIż


Kolejny samotny wieczór, ja wpatruję się w zakochane pary na ulicach Londynu. A ja  przepierzam te ulice, i po raz kolejny umieram z tęsknoty.
Dzisiaj rano mój chłopak wyjechał w trasę, kolejny miesiąc bez siebie.  Za każdym razem moje serce umiera, a przez pierwszy tydzień nie potrafię funkcjonować. Dlaczego nie jadę z nimi tak jak Shopie ? Bo nie mogę ...
Taniec, moja praca... nie chcę tego zniszczyć.
Postanowiłam wrócić do domu gdyż moje ręce stały się kostkami lodu.

Zrobiłam sobie ciepłej herbaty, do rąk chwyciłam laptopa i zadzwoniłam do Liama. Uśmiechnęłam się gdy tylko zobaczyłam go w ekranie monitora.
- Hej kochanie - powiedział posyłając całusa
- hej - odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem
- jak się trzymasz ?
- źle, jak zawsze. Dobrze wiesz że tego nienawidzę, tego że nie możemy być razem ...
- Wiem Dan, dla mnie te rozstania też są bolesne, myślisz że nie chciał bym teraz siedzieć obok Ciebie.? To jest moje największe marzenie, ale nie mogę zawieść fanów
- wiem... źle się czuję. Położę się już. Pa - powiedziałam i rozłączyłam rozmowę .

Dochodziła godzina druga w nocy, obudziły mnie straszne mdłości, szybko wyszłam z łóżka i pobiegłam do łazienki.
Zwymiotowałam, przyniosło mi to ulgę ale na krótki czas. Świetnie tego było mi trzeba, grypy żołondkowej . Wróciłam do łóżka i resztę nocy przespałam spokojnie .

Zayn .
Ciągły strach o Rose doprowadza mnie do szału. Idzie ona a za nią ja, jak cień. Ciągle obserwuję czy jakoś dziwnie się nie zachowuję. W nocy budzi mnie jej płacz, zawsze skulona w jednej pozycji, wbija sobie paznokcie do skóry, a ja nie mogę nic zrobić. Przytulam ją i po jakimś czasie zasypia w moich objęciach.
W dzień jest dużo lepiej, nie myśli o tym.
Razem z Shopie i Nico spędzają czas na zwiedzaniu.
Kolejny dzień nagrań w studio, piosenka jest niesamowita, ' litle thinks' delikatna, kojąca balada.
Harry z Lou obmyślali podstępny plan jak unicestwić teściowe .
Liam wisiał na telefonie, a Niall jadł.
- Co powiecie na jakiś obiad ? zapytałem
- Jestem zdecydowanie na taak ! Zakomunikował Niall
- my też - powiedział Harry
- A ty Liam ?
- Co ja ? a.. o a tak
Wyszliśmy kiedy nagle zadzwonił mój telefon
- Słucham ?
Zayn szybko do hotelu, coś nie tak z Rose !

Hej
rozdział XVI, chciałam skończyć całkowicie to opowiadanie, ale nie mam serca :)
Chciałam was prosić o komentarze, chcę mieć pewność że ktoś czyta moje wypociny :) 
Uwaga, nie będę przesyłała wiadomości na fejsie ;c bo nie mam już tego konta, zostało zablokowane ;c
więc piszcie swoje tt, nr gg, a ja będę wam przesyłała wiadomości tam :)
pozdrawiam Tośka

sobota, 13 października 2012

End.



Operacja się udała, wszystko jest dobrze. Ale ona nadal śpi, nie mogę zobaczyć błękitu jej oczu. Liczę tylko uniesienia klatki piersiowej, równomierne, spokojne.
Liczyłem siniaki na ciele, i dziękowałem Bogu że żyje.
Obiecuję nigdy jej skrzywdzę …
` Miłość to nie pluszowy miś
ani kwiaty, to też nie diabeł rogaty, ani miłość kiedy jedno płacze a drugie po nim skacze' śpiewałem cicho piosenkę którą dobrze znaliśmy.
-' Miłość to żaden film w żadnym kinie, ani róże ani całusy małe duże ale miłość …'
Przerwałem i spojrzałem na jej twarz, jej usta delikatnie się poruszyły
-' Miłość kiedy jedno spada w dół a drugie ciągnie je ku górze ' - wypowiedziała ostatni wers piosenki i spojrzała na mnie. Znieruchomiałem, zostałem sparaliżowany wzrokiem, nie był to wzrok radości, ale smutku
-Co ty tu robisz ? Zapytała
-Jak to co, czekam aż się obudzisz...
-Zraniłeś mnie Louis
-Wiem, ale myślałem że cię ochraniam. Obiecał mi że cię nie tknie jeśli ja odejdę …Przepraszam cię.
-Ja Ciebie też.
Przytuliłem ja z całej siły, i pocałowałem. Jej usta smakowały tak samo, nic się nie zmieniło.

Shopie
Wszystko nadal bardzo mnie bolało, ale serce znowu biło tak jak kiedyś. Moje powietrze wróciło.
Był przy mnie cały czas. Ciągle przepraszał, mówił jak bardzo mnie kocha. Do sali wszedł lekarz, spojrzał na mnie i uśmiechną się przyjemnie.
-Witam, mam pani badania, wszystko jest w porządku...- przerwał na moment i spojrzał na Lou
-Jakimś cudem jest pani w ciąży, to cud że płód przetrwał operację . Gratuluję
Dokończył .
Otworzyłam szeroko oczy, z oka wyciekła mi łza, Lou z niedowierzaniem patrzył na mój brzuch.
-Będę Ojcem – wyszeptał
-To 3 miesiąc.
Wyjaśnił lekarz i wyszedł z sali.
Radość która opanowała mój organizm była nie do opisania, jestem w ciąży z osobą którą kocham.
Za sześć miesięcy na świat przyjdzie, mała istotka, najpiękniejsza na świecie bo nasza...
-Tak Lou będziemy rodzicami.

Czułam się znacznie lepiej, poprosiłam Lou żeby zabrał mnie do Nicola, usiadłam na niewygodny wózek i pojechaliśmy.
Wjechaliśmy do jej sali, ale jej łóżko było puste. Przestraszyłam się i natychmiast kazałam iść mojemu chłopakowi po lekarza.
Łóżko pachniało jej słodkim zapachem, proszę Boże niech moje obawy nie będą prawdziwe Proszę …
-Mamo !Usłyszałam za swoimi plecami, odwróciłam się gwałtownie, i spojrzałam z niedowierzaniem na dziewczynkę, jej włosy były dużo dłuższe, a twarz szczuplutka, Zakryłam usta rękom i wybuchnęłam płaczem.
Lou trzymał ją na rękach, postawił dziewczynkę na ziemi, ona zaś podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno.
Moje życie wraca do normy, wszystko zaczyna się układać... odczuwam coś w rodzaju szczęścia...

tydzień później.
Dzisiaj wychodzę do domu, przyjechała po mnie cała rodzina. Mówiąc rodzina mam na myśli Louisa, Nicol, Harrego, Zayna z Rose, Liama z Daniell i Nialla z żelkami w ręce.
Pożegnałam szpitalne mury, i zaczynam moje normalne życie. !
Koniec części Louisa i Shopie.  












I tak kończymy Historię Lou i Shopie, nie znaczy to że kończę opowiadanie.
Skupię się teraz na Liamie i Daniell. :) 
Mam nadzieję że nie jesteście na mnie złe, ale do Lou i Shopie będziemy wracać :)