piątek, 6 lipca 2012

Te motyle ....


MUSIC 

Siedziałam obok łóżka Nicol,spoglądając  na jej bladą, smutną i pozbawioną życia twarz. Czułam że moje policzki są mokre od łez.
Wiedziałam że muszę się z tym pogodzić , muszę zacząć normalnie funkcjonować, będę silna ...
Siedziałam tak jeszcze kilka godzin, spojrzałam na zegarek, dochodziła już 21. Otarłam łzy z policzka, ostatni raz spojrzałam na moją królewnę, ucałowałam ją i udałam się do wyjścia.
Na korytarzu siedział Lou, twarz miał schowaną w dłonie, obok niego siedział Zayn i Liam
Miło z ich strony że czekali tu tyle czasu.
- Dziękuję wam - wyszeptałam, wszystkie trzy pary oczu spojrzały na mnie współczującym wzrokiem.
Spojrzałam w oczy Lou, były za czerwienione, smutne, i brakowało im tych skaczących iskierek.
- Za co nam dziękujesz ? zapytał Tomlinson
- Za to że jesteście, że mnie wspieraliście w tych ciężkich chwilach, za to że dzięki wam na twarzy mojej córki widniał uśmiech ...- opowiedziałam i spuściłam wzrok.
Poczułam że obejmują mnie silne męskie ramiona, czułam ten cudowny zapach.... zapach Louis 'a .
- Nie masz za co nam dziękować - wyszeptał mi prosto do ucha, po całym moim ciele przeszły ciarki.
Oderwałam się od chłopaka posyłając mu ciepły uśmiech, podeszłam do chłopaków i przytuliłam ich z całych moich sił w geście podziękowania.
- A gdzie Harry i Niall ? zapytałam
- Poszli do stołówki, Niall zgłodniał - wytłumaczył mi Liam, usiadłam na krześle obok niego i oparłam głowę o jego ramie. Po dziesięciu minutach wróciła pozostała dwójka i wróciliśmy do domu, ja do swojego a chłopcy do swojego. Poprosiłam Lou żeby pojechał ze mną, nie chciałam być sama, potrzebowałam jego bliskości.
 Usiedliśmy na kanapie w salonie, rozmawialiśmy o wielu rzeczach, o Nico i o nas.
Po północy moje oczy same zaczęły się zamykać, oparłam głowę o ramie Lou i odpłynęłam.

Obudziły mnie promienie słoneczne padające w prost na moją twarz, rozejrzałam się po pokoju, nie było obok mnie Tomlinsona.
- Loou ? krzyknęłam
Cisza, nikt się nie odzywa, po chwili usłyszałam pisk dochodzący z kuchni, szybko tam pobiegłam.
Na podłodze siedział mój pan Marchewka, cały umazany z mąki . Ten widok był prze komiczny, próbowałam powstrzymać śmiech ale się nie udało.
- Co ty robisz ? zapytałam. Ciągle nie mogąc przestać się śmiać
- Chciałem zrobić śniadanie... ale jestem kiepskim kucharzem
- właśnie widzę, może ja to dokończę a ty nakryj do stołu- powiedziałam, a na twarzy chłopaka pojawił się promienny uśmiech i z radością zaczął nakrywać do stołu.
Zabrałam się za smażenie naleśników, po kilku minutach posiłek gotowy był do spożycia.
Po skończonym śniadaniu udałam się do łazienki, uczesałam włosy w koczek na czubku głowy, oczy podkreśliłam delikatnie czarną kredką. Ubrałam się w to ---------- >
Spojrzałam w lustro wyglądałam przyzwoicie, udałam się do salonu gdzie czekał na mnie Louis. Usiadłam obok niego, chłopa spojrzał na mnie z uśmiechem na warzy - śliczne wyglądasz - powiedział .
Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, spuściłam
- Lubię jak się rumienisz - wyszeptał mi do ucha.
W moim brzuchu szalały motyle, serce przy spieszyło, a z twarzy gościł promienny uśmiech .
-Dziękuję - powiedziałam, patrząc mu w oczy.
Jego twarz zbliżała się do mojej, zamknęłam oczy i w tej chwili ...


Heej heej ! 
Przepraszam !! Totalna beznadzieja, ale musiałam coś dodać przed koloniami, jadę już w niedzielę.
Wracam 19.07 i myślę że rozdział dodam jakoś zaraz po powrocie ;) 
Przepraszam za błędy ! kocham was... <33 

5 komentarzy:

  1. fajne, fajne ;D bardzo fajne ;D jak możesz w takim momencie ucinać?1 no się pytam ;) kurna no i teraz bd musiała czekać do nastepnego rozdziału. A właśnie kiedy kolejna cz.?????

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty blog.
    Zapraszam do mnie na prolog : 1d-kissmeforlove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń